Forint osłabił się w piątek w stosunku do dolara z 231,49 do 238,37, co oznacza najniższy kurs od 15 miesięcy. Tracił także złoty – 2 proc. w odniesieniu do dolara (o godz. 17 za amerykańską walutę płacono 3,45 zł) i ponad 1 procent w stosunku do euro (4,16 zł za euro). W najgorszym momencie za euro płacono nawet 4,2 zł a za franka szwajcarskiego 3 zł.Zamieszanie na Węgrzech doprowadziło do spadków również na GPW. Do najsłabszych należały akcje MOL.
W komentarzach ekonomiści zwracali uwagę, że po pierwszej, nerwowej reakcji inwestorów powrócił spokój. – Rynki są obecnie bardzo wrażliwe – wyjaśnił Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK. – Dodatkowo pozycję złotego osłabił spadek wartości euro względem dolara o prawie 1 procent.
Reluga podkreśla jednak, że na dłuższą metę zawirowania na Węgrzech nie powinny mieć dla nas negatywnych skutków, ponieważ inwestorzy już nie traktują wszystkich krajów w regionie tak samo.Krajowi specjaliści – podobnie jak zagraniczni – w swoich opiniach nie zostawili suchej nitki na węgierskich politykach za ich nieodpowiedzialne wypowiedzi.
– To gra, w której winą za złą kondycję gospodarki obarcza się poprzednie rządy – wyjaśnia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Zlekceważono jednak konsekwencje rynkowe. Według Jankowiaka sytuacja gospodarcza Polski w niczym nie przypomina tego, co dzieje się na Węgrzech. Nie zmienia to jednak faktu, że to, co dzieje się tam, ciągnie w dół cały region.
Maciej Reluga z BZ WBK przypomniał, że nie tak dawno nowy rząd i jego obietnice reform spotkały się z pozytywnym przyjęciem przez inwestorów. – Zaufanie jednak można bardzo szybko stracić, a jego odbudowa będzie się wiązała z ciężką pracą – powiedział ekonomista.