Pomimo słabego finiszu sesji dane makroekonomiczne, które trafiły wczoraj na rynek, były generalnie optymistyczne. Indeks PMI dla przemysłu w strefie euro według wstępnego odczytu przebił oczekiwania analityków i uplasował się na poziomie 48,7 pkt. To drugi wzrost od listopadowego dołka, co może sugerować trwalszą zmianę trendu. Niewykluczone, że silna recesja na Starym Kontynencie nie jest przesądzona, a nawet jeżeli będzie miała miejsce, to nieśmiałe odbicie zobaczymy już w II–III kwartale.

Niezłe dane gospodarcze ponownie zeszły jednak na drugi plan pod wpływem zamieszania wokół Grecji. Ostatnie dni przyniosły spory przypływ optymizmu w tej?kwestii. Sukces długoterminowych pożyczek Europejskiego Banku Centralnego, nadzieja na szybsze uruchomienie funduszu ESM oraz zbliżające się do końca negocjacje dotyczące umorzenia greckiego długu zaowocowały zwyżkami na europejskich giełdach. Obecnie jednak negocjacje, bez których pomocy w greckim skarbcu może zabraknąć kasy już w połowie marca, utknęły w impasie. Co gorsza, nawet jeżeli rozmowy zakończą się sukcesem, niekoniecznie wyeliminuje to ryzyko bankructwa i wyjścia ze strefy euro. Planowane obecnie umorzenie 68 proc. greckiego zadłużenia wymagałoby partycypacji blisko 100 proc. wierzycieli, aby przywrócić stabilność helleńskich finansów publicznych. Tymczasem Międzynarodowy Instytut Finansów reprezentuje jedynie około 75 proc. wszystkich wierzycieli. Przynajmniej dla części z nich bardziej korzystne mogłoby się okazać storpedowanie porozumienia, ponieważ uruchomiłoby to posiadane przez nich swapy kredytowe. Co więcej, pamiętajmy, że wątpliwe jest, czy restrukturyzacja pozwoli rozwiązać strukturalne problemy Grecji. Wcześniejsze plany, które zakładały 21-proc. i 50-proc. cięcia, okazały się fiaskiem. Tymczasem obecny projekt 68-proc. umorzenia, którego celem jest sprowadzenie długu do 120 proc. PKB w 2020 roku, może paść ofiarą słabnącej gospodarki i kolejnych recesji. Dodatkowo trudno uwierzyć, że Grecja będzie w stanie wywiązać się z mozolnych i bolesnych cięć fiskalnych. Ostatecznie warto też wspomnieć, że Grecja nie jest jedyną problematyczną gospodarką w strefie euro, a kłopoty pozostałych nie będą już rozwiązywane w analogiczny sposób. Część przywódców niejednokrotnie dała już do zrozumienia, że zrzucenie ciężaru na sektor prywatny nie jest optymalnym rozwiązaniem i rodzi nie mniej szkód niż pożytku. Podsumowując, nawet jeżeli przy stole negocjacyjnym odtrąbiony zostanie sukces, nie musi to oznaczać końca greckiej tragedii.