Spadek kwietniowego PMI dla sektora usług i przemysłu na świecie do najniższej wartości od października 2012 r. i zwyżka globalnego rynku akcji do poziomów widzianych ostatnio pięć lat temu wyraźnie pokazują, że na rynkach zwyciężają spekulacyjne postawy nad fundamentalnymi ocenami. Co więcej, roczna dynamika wzrostu notowań giełdowych w skali świata sięgnęła ostatnio 25 proc., czyli przekroczyła szczyt z września 2012 r. i zbliżyła się do maksimum z wiosny 2011 r. Nawet w dużo lepszych gospodarczo czasach zwyżki o takiej skali pojawiały się rzadko, a jeśli już, to zapowiadały silniejszą i trwalszą korektę. Kolejne tegoroczne szczyty na największych giełdach świata oraz odporność rynków na informacje o postępującej stagnacji gospodarczej nie zachęcają jednak do stawiania niekorzystnych tez. Tym bardziej że wciąż tlą się nadzieje na to, że II połowa roku przyniesie odrodzenie koniunktury ekonomicznej. Receptą na dysonans związany z odrywaniem się notowań akcji od doniesień gospodarczych jest twarde określenie horyzontu inwestycyjnego. Jeśli ma on krótszy wymiar, nie ma nic złego w tym, by uczestniczyć w spekulacyjnych zachowaniach i zarabiać na tym. Trudno jednak przy takim podejściu kierować się nadziejami, że zwyżki z „granych" parkietów przeniosą się na te, które są pomijane przez globalny kapitał. To konstatacja niesprzyjająca polskiej giełdzie, która pozostaje w tym drugim gronie. Natomiast jeśli kierujemy się średnią i dłuższą perspektywą przy lokowaniu środków na giełdzie, to lepiej powstrzymać emocje na wodzy i albo kontynuować taktykę stopniowego zwiększania zaangażowania w akcje, albo zaczekać z odważniejszym wchodzeniem na rynek na symptomy odradzania się ożywienia gospodarczego.
Siła dolara z ostatnich dni źle wróży surowcom, dla których realna jest perspektywa zejścia notowań do ubiegłorocznego minimum. Pod największą presją pozostawałyby paliwa i metale przemysłowe, co dla takich rynków jak GPW byłoby złą wiadomością. Tłem dla słabości surowców pozostaje słaba kondycja globalnej gospodarki.
Niepokojąco zaczynają wyglądać notowania obligacji. Zarówno papierom skarbowym na największych rynkach, jak obligacjom korporacyjnym z ratingami, nie udało się utrzymać ponad pokonanymi dopiero co szczytami z jesieni 2012 r. To może oznaczać, że w najbliższym czasie czeka nas kolejna odsłona realizacji zysków. Może przybrać bardziej gwałtowną formę niż rozciągnięta w czasie korekta rozpoczęta późną jesienią 2012 r. Na porządku dziennym będzie wtedy pytanie o szanse na przesuwanie się środków z rynków obligacji na giełdy.