Inwestorzy oswoili się już trochę z tym, co dzieje się w Libii. Przyszło im to tym łatwiej, że na razie trwająca tam wojna domowa nie spowodowała większych perturbacji na rynku ropy naftowej, a wcześniejsze spadki na giełdach były przede wszystkim skutkiem obaw o niezakłóconą podaż ropy, a nie o losy Kaddafiego czy przyszłość libijskiej demokracji.
Gdy zatem przestały odgrywać kluczową rolę informacje z północnej Afryki, o przebiegu notowań znowu decydowało to co zazwyczaj, czyli wiadomości makroekonomiczne z największych krajów i komunikaty ze spółek. A pod tym względem w piątek w obu kategoriach więcej było informacji dobrych niż złych.
Szczególnie dobre wrażenie, zwłaszcza w USA, zrobił raport Uniwersytetu Michigan wskazujący na niespodziewanie duży wzrost obliczanego tam indeksu nastrojów amerykańskich konsumentów. Znalazł się on na poziomie najwyższym od trzech lat. Wskaźnik ten od lat śledzony jest z największą uwagą, bo od tego ile Amerykanie wydadzą na zakupy w 70 proc. zależą losy tamtejszej gospodarki.
W Europie wyniki i prognozy kilku dużych spółek przywróciły inwestorom wiarę w przyszłość. Kurs akcji Volkswagena wzrósł o 5,7 proc. po raporcie o siedmiokrotnym zwiększeniu zysku spółki w ub. r., głównie dzięki rekordowej sprzedaży w Chinach. Papiery Saint-Gobain, największego w Europie dostawcy materiałów budowlanych, zwyżkowały o 5,8 proc., gdy prezes spółki zapowiedział „znaczący” wzrost jej zysku w tym roku. Ponad 5 proc. zyskały też walory Telecom Italia, gdy zarząd spółki obiecał zwiększać dywidendę po 15 proc. co roku do 2013 r.