Na wczorajszej sesji akcje wyraźnie traciły na wartości. Praktycznie cały dzień giełdowe indeksy były ponad 1 proc. na minusie. Najbardziej z dużych spółek przeceniono GTC i PBG. Głównym powodem spadków były (uzasadnione) obawy inwestorów o kondycję finansową państw południowej Europy.

Jednym z najważniejszych wydarzeń minionego tygodnia był finał oferty BGŻ. Nie wypadł okazale. Skarb Państwa sprzedał ok. 1/3 oferowanych akcji po cenie znacznie niższej od maksymalnej (która ustalona była na nieracjonalnie wysokim poziomie). Od razu zaczęto mówić o porażce ministra skarbu. Czy jednak słusznie? Raczej nie, bo takiego finału można było się spodziewać. BGŻ nie jest tak dynamicznie rozwijającym się bankiem jak te, które już są notowane na warszawskiej GPW. Rentowność kapitałów własnych jest niska. SP nie jest również głównym akcjonariuszem BGŻ. Teraz jednak nadchodzi najważniejszy moment tego IPO – sam giełdowy debiut. Oby z nim nie było wpadki, bo 50 tysięcy indywidualnych inwestorów uzna, że nabito ich w butelkę.

Zresztą o ofercie BGŻ wszyscy niedługo zapomną. Zbliża się bowiem jedna z dwóch transakcji roku – oferta JSW. Tu niespodzianki być nie powinno, chyba że całkowicie załamie się rozgrzany rynek surowcowy. Olbrzymia oferta, ciekawa spółka, no i... związkowcy w tle. Ci ostatni wykonali dużo pracy, aby inwestorzy już od samego początku przyłożyli duże dyskonto do wyceny JSW. Podobnie zresztą sytuacja ma się z KGHM, który jest wyceniany znacznie niżej od swych zagranicznych konkurentów. Niemniej, jeśli nie dojdzie do wspomnianego załamania na rynku surowców, zainteresowanie ofertą powinno być duże, a ministrowi skarbu w tym wypadku uda się sprzedać pakiet akcji wart nie kilkaset milionów złotych, ale kilka miliardów.

Oferta JSW może mieć wpływ na cały nasz rynek, ponieważ strona popytowa jest dość anemiczna. Zaangażowanie OFE w akcjach jest wysokie, a do funduszy inwestycyjnych pieniądze płyną bardzo wąskim strumieniem. Tylko w miarę niezła koniunktura na światowym rynku akcji może uratować nas przed głębszą korektą. A mniejszym spółkom nawet i ona nie wystarcza. Gros kursów maluchów dostaje tęgie lanie. Czasami zasłużenie (np. po słabych wynikach kwartalnych), czasem zupełnie niezasłużenie kursy spadają bez powodu. Jest to ewidentnie pokłosie braku większych napływów do polskich funduszy inwestycyjnych, które historycznie są główną grupą inwestorów operujących w tym segmencie rynku.

Mimo umiarkowanych perspektyw na najbliższy miesiąc (ze względu na ofertę JSW) krótkoterminowo rynek wygląda na wyprzedany i korekta może na razie dalej się nie rozwijać. Chyba że dalsze wsparcie dla niedźwiedzi przyjdzie z zagranicy.