Giełda amerykańska podzieliła los europejskich parkietów. Po wczorajszych spadkach amerykańskich indeksów o około 3 proc. także dzisiaj kolor czerwony dominował na Wall Street. Atmosferę na rynku wciąż określają środowe słowa szefa Rezerwy Federalnej. Ben Bernanke rozczarował graczy, mówiąc, że do czerwca 2012 r. pozbędzie się ze swojego portfela krótkoterminowych obligacji skarbowych o wartości 400 mld dolarów, kupując w zamian papiery długoterminowe.  Inwestorzy wciąż wątpią, że takie działania mogą pobudzić amerykańską gospodarkę.  Widać to było nie tylko w środę, ale także już czwartkowej sesji. Indeks S&P 500 stracił na otwarciu ponad 2,5 proc. osuwając się do poziomu 1164 pkt. Był to najwyższy poziom zanotowany podczas czwartkowej sesji przez ten wskaźnik. Kolejne godziny handlu przyniosły bowiem dalsze pogorszenie nastrojów. Jeszcze na godzinę przed zamknięciem amerykański indeks tracił ponad 4,5 proc. Później jednak sytuacja nieco się poprawił. Ostatecznie S&P 500 zamknął dzień na poziomie 1129pkt, czyli o ponad 3 proc. niżej niż w środę. W ciągu dwóch sesji, gdzie wpływ na notowania miały słowa szefa amerykańskiego banku centralnego, indeks ten stracił ponad 6 proc.

Na rynku walutowym dolar umacniał się wobec innych walut. Szczególnie mocno wobec amerykańskiej waluty tracił polski złoty. O godzinie 22 za jednego dolara trzeba było płacić już 3,34 zł. Z kolei za jedno euro inwestorzy musieli zapłacić 1,34 USD.