Na postawę inwestorów w Europie, wśród których przewagę osiągnęli sprzedający, wpłynęły doniesienia ze szczytu ministrów finansów i szefów banków centralnych G20. Zakończył się on bowiem brakiem decyzji co do zwiększania środków MFW na walkę z kryzysem w eurolandzie.
Źle na rynki akcji wpływały też wysokie ceny ropy naftowej. Z tego powodu w dół szły m.in. notowania linii lotniczych, w tym Lufthansy i Air France-KLM.
Graczy rozczarowało ponadto kilka dużych europejskich spółek publikujących wyniki finansowe. Mowa np. o brytyjskim banku HSBC, którego zysk okazał się mniejszy od oczekiwań analityków, a także największym światowym przewoźniku morskim A.P. Moeller-Maersk, który również wypadł gorzej od prognoz, a z głównej działalności miał stratę.
Europejskie giełdy w efekcie od rana traciły, a po południu na wielu z nich spadki przekraczały 1 proc. Część strat zdołały odrobić dopiero po otwarciu rynków nowojorskich.
Pomógł w tym dość dobry raport dotyczący liczby podpisanych umów sprzedaży domów, która wzrosła w styczniu dwa razy bardziej, niż szacowali ekonomiści.