Z drugiej jednak strony wsłuchując się w informacje napływające z Niemiec, gdzie koalicjant zagroził zerwaniem rządowej koalicji, ciężko mówić o zwycięstwie Merkel. Można rzec, że jej „polityczne życie" zawisło na cienkim włosku. Chodzi o ustępstwa Merkel w sprawie dofinansowania hiszpańskich banków bezpośrednio z EMS bez obciążania budżetu Hiszpanii. I wreszcie patrząc na zachowanie rynku, a podobno rynek ma zawsze rację, można o zakończonym szczycie mówić w kategoriach sukcesu. Na razie pomimo wakacyjnej kondycji parkietów mamy do czynienia ze wzrostem i to całkiem sporym. Zasadnicze pytanie, jakie pojawia się w tym momencie, to czy wzrost wygaśnie za trzy miesiące, wraz z wygasającą wrześniową serią kontraktów terminowych? Cały czas obstawiam kontynuację cyklu z punktami zwrotnymi w chwili wygasania kontraktów terminowych, który obecnie jest w fazie wzrostowej. Czy jednak w końcu doczekamy się narodzin dwuletniej hossy? Niestety, na to pytanie odpowiedź poznamy za kilka miesięcy, jeśli oczywiście jest pozytywna. Źródłem niewiary we wzrost mogą być ciągle słabe odczyty PMI (czy ISM), jednak pamiętajmy, że wskaźnik ten jest cykliczny i ma charakter sinusoidy. Skoro obecnie znajduje się przy historycznych minimach, to w perspektywie kilku miesięcy powinno nastąpić odbicie. A indeksy giełdowe antycypują gospodarczą przyszłość – podobno. Mimo upadku wielu reguł finansowych podczas tego kryzysu, są mimo wszystko reguły, które przetrwały niejeden kryzys.