To zawsze są dane wyczekiwane w towarzystwie dużych emocji. Te emocje zostały podgrzane przez wcześniejszą publikację raportu ADP, który sugerował, że piątkowe dane będą lepsze od oficjalnych oczekiwań. Okazało się, że faktycznie były lepsze, choć nie w takim stopniu, jak miałoby to wyglądać na podstawie raportu ADP. Rynek publikację przyjął spokojnie, a komentatorzy podkreślali przesadny optymizm ziejący z wcześniejszego raportu. Czy ponownie raport ADP się nie sprawdził? Tego w tej chwili nie sposób ocenić. O ile bowiem faktycznie piątkowe dane były słabsze do tego, co sugerowała czwartkowa publikacja, to jednak będą jeszcze podlegały kilku rewizjom. Dopiero wartość ostateczną raportu rządowego można odnieść do tego, co wskazywała na początku prywatna firma.

Ostatecznie dane z USA nie miały większego znaczenia. Piątek przebiegł pod dyktando sprzedających. Znamienne jest to, że poziom otwarcia okazał się ostatecznie również poziomem maksimum dnia. Skala osłabienia na rynku w Warszawie odbiegała od tego, co działo się na największych rynkach światowych. Zachowanie cen na GPW odpowiadało za to zmianom na rynku walutowym, gdzie miała miejsce kolejna sesja osłabienia złotego. Czy to są przesłanki za możliwością zatrzymania trendu? Być może, ale o tym zadecyduje dopiero spadek cen pod poziom dołka z 21 grudnia ub.r. Wtedy pojawi się podstawa do zmiany nastawienia na neutralne.