Mimo niezłego początku w kolejnych godzinach aż do zamknięcia karty na parkietach w Paryżu i Frankfurcie rozdawały niedźwiedzie. Nieco lepiej prezentowała się jedynie giełda w Londynie, która po południu wyszła na plus, choć akurat dane o marcowej sprzedaży detalicznej na Wyspach Brytyjskich (spadła w porównaniu z lutym) nakazywałyby raczej pozbywanie się akcji.
Warszawski parkiet po zielonym otwarciu szybko podążył śladem wiodących rynków zachodnich. Spadki były jednak niewielkie. Dzięki temu po południu, gdy presja sprzedających na Zachodzie nieco osłabła, a sesja w Nowym Jorku zaczęła się neutralnie, byki zaczęły przejmować inicjatywę. Nie miały jednak siły oderwać indeksów od poziomów środowych zamknięć, dlatego aż do zamknięcia ważyło się, czy czwartkowa sesja dla indeksu WIG20 będzie już czwartą z rzędu sesją na plusie.
Ostatecznie na zamknięciu indeks blue chipów znalazł się na poziomie 2522,78 pkt., co oznaczało 0,1-proc. wzrost. Znalazł się zatem na najwyższym poziomie od 8 września. Inwestorzy, którzy kupowali akcje największych spółek w dołku w połowie stycznia, zarobili od tego czasu średnio po 12,5 proc. Z kolei indeks WIG zanotował 0,07-proc. zwyżkę, do 56492,95 pkt. Średnie spółki (indeks mWIG40) potaniały jednak przeciętnie o 0,21 proc., a małe (sWIG80) podrożały o 0,56 proc. Przez cały dzień właściciela w Warszawie zmieniły akcje za 720 mln zł.
W górę nasz rynek ciągnęło, mocno przecenione poprzedniego dnia, PGE. Podrożało o 1,4 proc. Nieźle, drożejąc 2,1 proc., wypadło też BZ WBK. Z kolei PKN Orlen, mimo publikacji bardzo dobrych danych finansowych za I kwartał, potaniał o 0,5 proc. Liderem spadków było jednak Asseco Poland, które w środę ustanowiło wieloletnie maksima. W czwartek kurs rzeszowskiej spółki zniżkował o 2,1 proc.