Indeks mierzący notowania amerykańskiego pieniądza w relacji do głównych walut właśnie znalazł się na najniższym poziomie od początków marca i opuścił tworzoną od tego czasu konsolidację. Ropa naftowa znalazła się natomiast najwyżej od czterech miesięcy i wiele wskazuje na to, że może podrożeć o kolejne 10 USD. Oczywiście na obu tych rynkach obserwowane ruchy nie zmieniają długofalowych trendów, a rozgrywająca się średniookresowa korekta z jednej strony każe zastanowić się nad jej przesłankami, a z drugiej – skłania do wyciągnięcia wniosków dla rynków finansowych.
Słabszą postawę dolara można wiązać przede wszystkim z przekonaniem inwestorów, że do podniesienia kosztu pieniądza przez Rezerwę Federalną nie dojdzie przed wakacjami. To ma zarówno związek z uspokajającym tonem wypowiedzi członków amerykańskich władz monetarnych, jak również ze słabszymi doniesieniami gospodarczymi. Słabsza postawa dolara sprzyja natomiast korekcie cen towarów, zwłaszcza paliw i produktów rolnych takich, jak kakao, kawa, cukier czy bawełna, które zostały najbardziej dotknięte wyprzedażą w II połowie minionego roku. W przypadku wielu innych surowców wciąż jednak nie mamy przełomu w ich postrzeganiu, czego dowodem mogą być notowania zbóż, aluminium czy stali. Widać tu wyraźny związek z sytuacją chińskiej gospodarki, która nadal hamuje.
Obecne tendencje na rynkach walutowych i surowcowych osłabiają pozycję giełd strefy euro, na których korekta zwyżek z pierwszego kwartału tego roku nie dobiegła jeszcze końca. Podtrzymują korzystne uwarunkowania dla emerging markets, ale w tej grupie teraz bardziej atrakcyjnie od preferowanych dotąd parkietów azjatyckich wyglądają giełdy europejskie (to dobra wiadomość dla nas). Od strony sektorowej widać przesilenie w zakresie postrzegania firm związanych z konsumpcją, a większe zainteresowanie branżą paliwową. Na słabnących obawach przed szybką podwyżką kosztu pieniądza w USA mogą skorzystać takie defensywne sektory, jak telekomunikacja i użyteczność publiczna, które w tym roku wypadały dość słabo. Z warszawskiego parkietu po pokonaniu przez WIG górnej granicy dwuletniego trendu bocznego uszło powietrze, ale obecna stabilizacja nie niesie złych symptomów ze sobą. Dopiero zejście przez indeks poniżej 55,5 tys. pkt skłaniałoby do zmiany pozytywnej oceny rynku.