Ryzyko się zmaterializowało i WIG20 w niedawno zakończonym miesiącu zniżkował o 3,1 proc., co w połączeniu ze słabszym początkiem czerwca de facto niweluje już całe kwietniowe podejście. Tym samym spektrum krajowych blue chips potwierdziło trafność sezonowego wzorca, ale również trwanie w szerokiej konsolidacji, która od dwóch już lat mrozi główny indeks pomiędzy 2300 a 2500 pkt.
Impulsem do spadków jest powrót ryzyka politycznego, które w sposób szczególny ujawniło się w sektorze bankowym. W pewnym sensie wynik drugiej tury wyborów prezydenckich rzeczywiście stał się wygodnym pretekstem do zniżek, ale z pewnością niejedynym. Warto spojrzeć na kondycję całego spektrum rynków wschodzących, która z końcem maja uległa zbliżonemu pogorszeniu. W tym miejscu przypomnieć trzeba o wciąż utrzymującej się wysokiej korelacji pomiędzy krajowym rynkiem a indeksem MSCI Emerging Markets, gdzie ta druga średnia od wielu już kwartałów tkwi w podobnej stabilizacji co WIG20. Wygląda więc na to, że polityczne zamieszanie co najwyżej wpisuje się w szerszy trend, ale go nie kreuje. Zresztą słaba postawa krajowych banków swoje źródło ma nie w polityce, ale w rekordowo niskich stopach, które z końcem minionego roku pogorszyły perspektywy zyskowności sektora. Polityka z jej potencjalnie negatywnym wpływem jest więc jedynie kolejnym argumentem stojącym za ostrożnością inwestorów, którzy muszą mieć świadomość kalendarza wyborczego i możliwych konsekwencji z niego wynikających.
Lepiej na tym tle wypada szeroki rynek, gdzie WIG zniżkował do górnego ograniczenia wielomiesięcznej konsolidacji, którą opuścił w kwietniu. Tym samym wypełniony został plan minimum dla korekty i popyt może powoli zabierać się do pracy, którą notabene uzasadniać powinny oczekiwane niezłe wyniki za II kwartał. Polityka pozostaje ryzykiem, ale skoncentrowanym na branży bankowej, która tegorocznym faworytem nigdy być nie miała.
Inna kwestia to Grecja, która generuje zmienność w krótkim terminie. Inwestorzy na świecie wciąż jednak wierzą, że uda się wypracować porozumienie, które prawdopodobnie sprowadzi się do kolejnego odłożenia problemu w czasie. W krótkim terminie kolejna pomoc byłaby pozytywna, ale w dłuższym wiele nie zmieni, gdyż bez poważnej restrukturyzacji długu i samej gospodarki Hellada na prostą drogę nie wyjdzie.