Od szczytu WIG osunął się o około 6 proc. Kluczowe pytanie w krótkim terminie pozostaje niezmienne – jak głęboka może być korekta? W optymistycznym wariancie ubiegłotygodniowe odreagowanie powinno dawać nadzieję na budowanie jakiejś formacji konsolidacyjnej, po której możliwe byłoby zakończenie spadków. Za takim scenariuszem przemawiają różne techniczne wskaźniki, sugerujące dość silne wyprzedanie rynku. Z drugiej jednak strony większość komentarzy pozostaje ciągle dość optymistyczna. A to z kolei oznacza, że inwestorzy nie przestraszyli się jeszcze wystarczająco mocno nadciągającej zmiany na naszej scenie politycznej i różnych, w większości negatywnych, konsekwencji takiego scenariusza zdarzeń (typu dodatkowe podatki czy ostateczny skok na OFE). W związku z tym można byłoby oczekiwać jeszcze pogłębienia spadków. Za tym rozwiązaniem przemawia również dotychczasowa głębokość korekty. Ciągle jest ona mniejsza od średniej z ostatnich dwóch lat (około 10 proc.).
Co do wpływu wydarzeń na świecie – sytuacja na rynkach akcji pozostaje remisowa, a na rynkach obligacji raczej słabsza. W Stanach Zjednoczonych inwestorzy czekają na podwyżkę stóp. Większość analityków wskazuje, że czeka nas w br. tylko jeden ruch w górę, i to dopiero we wrześniu. W Europie z kolei oczy inwestorów zwrócone są na Grecję. Trwa saga negocjacyjna, pełna zwrotów, dramatycznych oświadczeń itd. Wydaje się jednak, że obie strony są świadome tego, że powinny się w końcu porozumieć i że powinno to nastąpić do końca czerwca. Reasumując, rozwój wydarzeń na światowych rynkach nie zapowiada jakiegoś istotnego impulsu dla GPW, przynajmniej w perspektywie najbliższych dni.
Wskutek ostatniej korekty spadła liczba spółek, których kursy zachowują się wyraźnie lepiej od pozostałych. Z sił opadły nawet gwiazdy ostatnich miesięcy. Debiut Atala też wypadł bez szału. Na razie można to łączyć tylko z powyborczą korektą, ale gdzieś tam powoli zaczyna się tlić obawa, czy to nie zapowiedź trudniejszych dla inwestorów czasów. Mamy nadzieję, że nie.
Reasumując, jesteśmy po II fazie powyborczej korekty. W pozytywnym scenariuszu powoli zaczynamy uklepywać dno. W negatywnym – czeka nas jeszcze kilka procent spadków. Wówczas nastroje inwestorów byłyby na tyle minorowe, że relacja potencjalnych zysków do ryzyka przeważyłaby ostatecznie szalę na korzyść byków.