Można to tłumaczyć np. rosnącymi oczekiwaniami przełamania marazmu gospodarczego panującego w światowej gospodarce w ostatnich kwartałach. Tu jako argument można podać np. październikowy wzrost wskaźnika oczekiwań gospodarczych w Niemczech publikowanego przez Ifo do najwyższego poziomu od 2,5 roku albo też wrześniową, bardzo wysoką 30-proc. dynamikę liczby sprzedanych nowych domów w USA (w przeszłości wskaźnik ten wyprzedzał dynamikę PKB o średnio osiem miesięcy).
Można też wskazywać na rosnące oczekiwania inflacyjne – publikowany przez Citibank „inflation surprise index" dla strefy euro wzrósł we wrześniu do najwyższego poziomu od ponad 3,5 roku. Można wreszcie wzrost rentowności obligacji tłumaczyć oczekiwaniami na podwyżki stóp Rezerwy Federalnej czy też czwartkowymi wypowiedziami gubernatora banku centralnego Japonii, odebranymi jako deklaracja braku zainteresowania Bank of Japan spadkiem rentowności obligacji w najbliższym czasie.
Raptem w lipcu tego roku rentowności obligacji na świecie ustanawiały historyczne minima. Wzrost rentowności obligacji skarbowych to typowy objaw wchodzenia cyklu w fazę inflacyjną. Z czasem odpowiednio silny wzrost poziomu rynkowych stóp procentowych powoduje wejście w bessę rynku akcji. Mimo że ostatni raz rentowności obligacji w USA i strefie euro zaczęły ustanawiać – tak jak teraz – czteromiesięczne maksima w maju ub.r., a więc zaraz na początku ówczesnej bessy na rynkach akcji, to jednak wydaje się, że obecny wzrost rentowności obligacji na razie nie stanowi jeszcze poważnego zagrożenia dla cen akcji. Wiosną ub.r. rentowność amerykańskich dziesięciolatek sięgała 2,5 proc. Obecnie wynosi około 1,85 proc. Wydaje się, że dopiero ponowne osiągnięcie poziomów rentowności z wiosny ub.r. roku powinno wywrzeć silną negatywną presję na rynek akcji.
W tym tygodniu mierzone przez wskaźnik INI SII nastroje krajowych inwestorów indywidualnych zanotowały silną poprawę (o +15,7 pkt proc. z najniższego od lipca poziomu w poprzednim tygodniu). Z punktu widzenia układu krótkoterminowych cykli obecna sytuacja rynku akcji przypomina tę z grudnia ub.r., a wtedy podobną poprawę nastrojów zanotowano 24 grudnia. WIG przestał wtedy rosnąć 29 grudnia i zaczął ostatni spadek poprzedzający ustanowienie dołka cyklu 40-tygodniowego.