Piotr Neidek, DM mBank

Kanazuchi, które pojawiło się na wykresie mWIG40 oraz sWIG80, uwidoczniło się także na WIGu. Wprawdzie jednoświecowa, tygodniwoa formacja nie jest mocną strukturą i wymaga potwierdzenia, to jednak zachowanie się byków w ostatnich dniach pozwala zachować optymistyczne podejście do warszawskich indeksów. Interesująco przedstawia się indeks szerokiego rynku, który po piątkowej sesji wrócił nad linię tegorocznego trendu wzrostowego. Na wykresie pojawił się układ typu FAKE oraz uwidocznił się overlap, dzięki czemu byki mają pretekst do mocniejszego uderzenia i podciągnięcia notowań największych spółek na wyższe poziomy. Pikanterii dodaje fakt, iż w ostatnich dniach silnie zachował się WIG20, który zarówno utrzymał się nad kluczowym wsparciem 2422 jak i nie naruszył kilkumiesięcznego trendu. Dzięki piątkowej zwyżce na wykresie pojawiła się strefa obrony, która dzisiaj powinna stanowić kluczowe wsparcie dla indeksu co oznacza, że w przypadku lokalnego cofnięcia WIG20 nie powinien w poniedziałek schodzić głębiej niż 2454. Na uwagę zasługuje zachowanie się złotego mianowicie w piątek cross EURPLN dotarł do lokalnego oporu, na którym doszło do zatrzymania swingu i pojawił się spadkowy impuls. Podażowo zadziała dzienna dwusetka, 38.2% zniesienia wrześniowo-październikowej fali oraz dolne ograniczenie kanału, z którego dwa tygodnie temu wydostał się cross. Jeżeli zatem korekta na rynku walutowym dobiegła ku końcowi, to należałoby spodziewać się ponownego umocnienia złotego a tym samym WIGi otrzymałyby zielone światło do wyprowadzenia kolejnej, wzrostowej kontry.

Marek Jurzec, DM BDM

Po dwóch sesjach niezdecydowania, końcówka zeszłego tygodnia przyniosła przyzwoite wzrosty na warszawskim parkiecie. Układ świec na wykresie wskazuje na początek nowego ruchu wzrostowego. Spadek zatrzymał się w okolicy linii trendu spadkowego poprowadzonej po lokalnych szczytach z września i początku października. Ryzykiem dla kontynuowania wzrostów w tym tygodniu może być przebieg wydarzeń w Hiszpanii. W piątek Katalonia oficjalnie ogłosiła niepodległość. Wygląda więc na to, że problemy zapoczątkowane podczas referendum w sprawie niepodległości regionu w dalszym ciągu przybierają na sile. O poranku pod kreską są zarówno kontrakty na europejskie jak i amerykańskie indeksy. Może to skutkować słabym otwarciem także na GPW. Najbliższym wsparciem są dołki z zeszłego tygodnia, natomiast opór na WIG20 znajduje się przy 2566 pkt. Jest to maksimum hossy jaką mamy obecnie na największych spółkach z GPW. Ze strony danych makro zbyt wielu impulsów dla giełd dzisiaj raczej nie będzie. Przed południem poznamy dane na temat koniunktury gospodarczej w strefie euro. Natomiast po południu czekają na nas informacje na temat dochodów i wydatków amerykanów, oraz inflacji konsumenckiej w Niemczech.

Piotr Kuczyński, DI Xelion

W piątek inwestorzy na Wall Street byli zachwycenie wynikami Google i Amazon.com oraz zadowoleni wynikami Intela. Ceny tych akcji rosły. To było potężne wsparcie dla obozu byków. Publikowane w piątek raporty makro miały znikomy wpływ na nastroje. Raport o annualizowanym PKB w trzecim kwartale pokazał, że wzrósł on w USA o 3% (oczekiwano 2,5%). Ostateczny odczyt indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan wyniósł 100,7 pkt. (oczekiwano wzrostu z 95,1 na 101,1 pkt.). Wall Street dostała wyniki spółek, o których pisałem wyżej. Wspierały obóz byków również wyniki kwartalne spółek paliwowych oraz duży wzrost ceny ropy. Poza tym Republikanie zdecydowanie zdają się osiągać porozumienie, które pozwoli im zmienić system podatkowy do końca roku. Dodatkowo z Białego Domu docierały pogłoski, że faworytem na fotel szefa Fed jest Jerome Powell, który uważany jest za mniejszego „jastrzębia" niż Rober Taylor. W tej sytuacji nawet silny dolar nie mógł przeszkodzić bykom. NASDAQ zyskał ponad dwa procent, a S&P500 blisko jeden procent. Indeksy ustanowiły nowe rekordy i oczywiście nikt już nie pamiętał o środowym spadku. Bańka nadal puchnie i nie bardzo widać, co przed końcem roku mogłoby ją przekłuć. GPW w piątek uległa presji euforycznych nastrojów panujących na europejskich giełdach. Indeksy od początku sesji rosły. Dopiero koło południa pojawiła się mocniejsza podaż, ale po dwóch godzinach marazmu, czyli w okolicy pobudki w USA, WIG20 ruszył w dalszą drogę na północ i zakończył dzień zwyżką o 1,32%. Nasz rynek akcji zachowywał się lepiej niż inne giełdy europejskie i zdecydowanie lepiej niż skompilowany indeks rynków rozwijających się, z czego nie należy wysnuwać nadmiernie optymistycznych wniosków. Po prostu bliskość dolnego ograniczenia kanału trendu wzrostowego w połączeniu z doskonałymi nastrojami panującymi w Europie, wymusiła mocną korektę. Wczoraj w Polsce zmieniliśmy czas na zimowy, a w USA zmienia się 5.11, z czego wynika, że sesja w USA przez tydzień rozpoczynać się będzie o 14:30 naszego czasu, a kończyć o 21:00. O godzinę dłużej będziemy handlowali równolegle z Amerykanami, co teoretycznie może mieć nieco większy wpływ na zachowanie GPW (i innych europejskich giełd).