Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion

W USA gracze w środę mogli lekceważyć to, że wstępne odczyty indeksów PMI dla sektorów przemysłowego i usług dla Niemiec i dla całej strefy euro bardzo rozczarowały, ale raczej nie mogli zlekceważyć danych dla USA. Tam indeksy PMI były niezłe, ale dane z rynku nieruchomości fatalne. Nadal rynki śledziły niekorzystny rozwój sytuacji we Włoszech i Wlk. Brytanii. W USA też doszło do publikacje wstępnych (dla października) indeksów PMI dla sektorów przemysłowego i usług. Indeks PMI dla przemysłu wyniósł 55,9 pkt. (oczekiwano spadku z 55,6 na 55,5 pkt.), a indeks dla usług wyniósł 54,7 pkt. (oczekiwano wzrostu z 53,4 na 54 pkt.). Raporty z rynku nieruchomości (sprzedaż nowych domów, indeks cen nieruchomości – FHFA), nie miały żadnego wpływu na nastroje. Odnotujmy jednak, że indeks FHFA pokazał, że ceny wzrosły w sierpniu tak jak oczekiwano o 0,3% m/m. Sprzedaż nowych domów we wrześniu była o 5,5% mniejsza niż w sierpniu (oczekiwano spadku o 0,6%, ale dane z poprzedniego miesiąca zweryfikowano o 6,7% w dół). To był bardzo słaby raport. Opublikowano też na dwie godziny przed końcem sesji Beżową Księgę Fed (raport o stanie gospodarki), co często pomaga bykom. Tym razem takiego efektu nie odnotowano, a w raporcie nie było nowych ocen. Na rynku akcji przed sesją w USA publikowane były wyniki kwartalne AT&T, Boeing, Deutsche Bank, UPS. Deutsche Bank rozczarował. Spadały też ceny akcji UPS i AT&T. Za to akcje Boeinga mocno zyskiwały. Poza tym producenci półprzewodników Texas Instruments i STMicroelectronics ostrzegły, że popyt na ich wyroby słabnie. Indeksy giełdowe rozpoczęły środową sesję neutralnie, ale natychmiast zaczęły się osuwać. Im dłużej trwała sesja tym gorsze stawały się nastroje. Nadal bardzo słaby był NASDAQ tracący na dwie godziny przed końcem sesji ponad dwa procent i znowu testujący 10. procentowy zakres spadku, czyli klasyczny zakres prostej korekty. Wtedy, podobnie jak we wtorek, do gry mocniej wkroczył obóz byków. Ten ich atak widowiskowo nie udał się, co doprowadziło do prawdziwej paniki. Indeks S&P 500 stracił 3,09%, a NASDAQ 4,43%. Oba indeksy nie tylko przełamały średnią 200. sesyjną, ale również pokonały ponad dwudziestomiesięczną linię trendu wzrostowego. Duża korekta jest faktem – może doprowadzić do 20. procentowego (licząc od szczytu) spadku indeksów. GPW rozpoczęła środową sesję od niedużego wzrostu indeksów, ale bardzo szybko zaczęły one zawracać po publikacji bardzo słabych odczytów indeksów PMI dla Niemiec i całej strefy euro. WIG20 przetestował linie poziomu neutralnego, nawet na chwilę zabarwił się na czerwono, ale w okolicach pobudki w USA ruszył powoli za innymi indeksami europejskimi na północ. Liczono na pomoc Amerykanów. I przez chwilę nie przeliczono się, bo spływające przed sesją w USA raporty kwartalne spółek podnosiły kontrakty na amerykańskie indeksy, to przekładało się na coraz większe zwyżki indeksów na europejskich giełdach, a to z kolei podnosiło u nas WIG20. Dużo słabsze były indeksy mniejszych spółek. Potem jednak było już dużo gorzej. Zimny prysznic, którym był początek sesji w USA ściągnął indeksy europejskie pod poziom neutralny, a to zaszkodziło również GPW. WIG20 stracił 0,16%, a mWIG40 0,26%. Spadki niewielkie, ale takie nieudane odbicie potwierdza sygnały sprzedaży. Publikowane po sesji w USA wyniki AMD i Microsoftu były zróżnicowane – AMD tracił w handlu posesyjnym, a Microsoft zyskiwał. Wynikiem był wzrost indeksu AHI (indeks handlu posesyjnego) o 0,84%, Droga do odbicia jest otwarta, ale jeśli nawet się pojawi to będzie tylko odbicie. Czekanie na nie może nieco hamować podaż w Europie (w tym i w Polsce).

Adrian Górniak, analityk DM BDM

Wczorajsze notowania na większości rynków stały pod znakiem zdecydowanej przewagi niedźwiedzi. W Europie DAX stracił 0,7%, a CAC40 ok. 0,3%. W zdecydowanie gorszych nastrojach dzień zakończyli inwestorzy za oceanem, gdzie od początku sesji mieliśmy do czynienia z mocną przeceną. Finalnie DJIA spadł o 2,4%, S&P500 o 3,1%, a Nasdaq o 4,4%! Amerykańskie giełdy obawiają się o tempo wzrostu globalnej gospodarki i wyniki kwartalne spółek; nie pomagają także na pewno wypowiedzi prezydenta Trumpa o obecnym szefie FED. Przy takim otoczeniu nie należało oczekiwać, że w Warszawie będzie inaczej. Rodzime blue chipy straciły 0,2% i na zamknięciu znalazły się poniżej psychologicznego poziomu 2150 pkt. Na rynku walutowym EUR/USD zszedł na chwilę poniżej poziomu 1,14x, czyli najniżej od połowy sierpnia (USD/PLN przebił z kolei 3,78x). W kalendarium makro czekają nas m.in. decyzja ECB ws. stóp procentowych (i wartości programu QE; ciekawa może być konferencja prasowa o godz. 14:30) oraz decyzja ws. stóp w Turcji. Powoli rozpędu nabiera też krajowy sezon wyników – wczoraj raport za 3Q'18 przedstawiło Orange, dziś rano PKN Orlen i Bank Millennium. Poranne nastroje są mieszane – co prawda na lekkich plusach są kontrakty na amerykańskie indeksy, jednak aż 0,8-0,9% tracą futures na DAX. Dla obrazu WIG20 w najbliższych dniach kluczowe będzie szybkie wyjście z powrotem ponad 2150 pkt. Patrząc jednak na korektę na większych rynkach, niewykluczone, że czeka nas marsz w stronę 2100 pkt.

Remigiusz Lemke, analityk DM mBanku

Sprzyjające zachowanie indeksów za oceanem oraz w Azji sprawiło, że początek sesji przy Książęcej 4 wypadł obiecująco. WIG20 podobnie jak mWIG40 i sWIG80 rozpoczęły dzień od wzrostów. Niestety bardzo szybko okazało się, że jest to jedynie chwilowa poprawa nastrojów, było to szczególnie widoczne w przypadku MiŚ. Blue Chipy utrzymywały swoje pozycje do czasu dołączenia się Amerykanów. Końcówka sesji przebiegła pod dyktando sprzedających. WIG20 zakończył dzień na wysokości 2144, a na wykresie pojawiła się kolejna świeca z czarnym korpusem. Początek dzisiejszej sesji z dużym prawdopodobieństwem zostanie ustawiony przez, to co wydarzyło się za oceanem. W USA indeksy ponownie zanotowały olbrzymie spadki. S&P500 pomimo korzystnych sygnałów z wtorku przecenił się o -3,05% i jest na najlepszej drodze do wyrównania zasięgu spadku ze stycznia, aby oba ruchy miały tę samą długość, kurs S&P500 musi dotrzeć do wysokości 2600 punktów. Jeszcze mocniej przecenił się Nasdaq100, który stracił na wartości przeszło 4,5%. W Azji również dominuje podaż, co prawda deprecjacja nie jest, aż tak mocna jak w przypadku spółek technologicznych z USA, jednak również przekracza 1,5%. Gdyby na warszawskim parkiecie miała zostać utrzymana symetria z rynkami azjatyckimi, to należy oczekiwać otwarcia WIG20 w okolicy 2115 punktów.