Trump nowym analitykiem giełdowym

Na starcie środowej sesji WIG20 rósł o 0,8 proc. do 2140 pkt. Rynkom pomaga prezydent USA.

Publikacja: 31.10.2018 09:15

Trump nowym analitykiem giełdowym

Foto: AFP

parkiet.com

Na wykresie WIG20 widać klasyczny powrót do przełamanego wcześniej wsparcia 2150 pkt. Poziom ten stanowi teraz opór i jest na dziś barierą dla indeksu blue chips. Jego przełamanie otworzy drogę do 2200 pkt, ale trwający ruch należy traktować, przynajmniej na ten moment, jako korektę w trendzie spadkowym.

Jak sytuację na rynkach oceniają analitycy i czego spodziewają się podczas środowej sesji?

Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion

W USA we wtorek interesujące było to jak inwestorzy potraktują wynurzenia wyraźnie wystraszonego przeceną na Wall Street prezydenta Trumpa. W wywiadzie dla Fox News, że wyobraża sobie „wspaniały" układ handlowy z Chinami, chociaż zauważył, że Chiny nie są jeszcze na to gotowe. To spowodowało wzrosty indeksów w Azji, ale bardzo niepewne zachowanie giełd europejskich.

Prezydent USA przed rozpoczęciem sesji na Wall Street dodał paliwa do ogniska pisząc kolejnego tweeta. Twierdził w nim, że obecne spadki to tylko „pauza" w hossie, a poza tym napisał też „mocno sugeruję, głosowanie na Demokratów, jeśli chce się, żeby akcje taniały". Nowy analityk giełdowy...

W USA opublikowany został indeks zaufania konsumentów podawany przez Conference Board. Dowiedzieliśmy się, że wyniósł w październiku 137,9 pkt. (oczekiwano spadku z 138,4 na 1356 pkt.). Raport S&P/Case-Shiller o cenach domów w sierpniu pokazał, że wzrosły one o 5,5% r/r (oczekiwano 5,8%).

Raporty kwartalne publikowane przed sesją (przede wszystkim Coca-Cola, MasterCard, Pfizer, GE) były niejednoznaczne. Część akcji taniała, część drożała. Sesja rozpoczęła się od niewielkiego wzrostu indeksu S&P 500 i neutralnie na NASDAQ, ale już po 30 minutach indeksy zyskiwały ponad jeden procent.

Zanosiło się na kolejną, szaloną, sesję i rzeczywiście taka ona była. Indeksy rosły, wracały do poziomu neutralnego i znowu rosły do sesyjnego maksimum. Na godzinę przed końcem sesji indeksy zyskiwały po jeden procent. Końcówka była „bycza". Sesja zakończyła się zwyżką indeksu S&P 500 o 1,57% i NASDAQ o 1,58%. To zdecydowanie nie musi być koniec korekty.

GPW rozpoczęła wtorkową sesję podobnie do tego jak rozpoczęły ją inne giełdy europejskie. Słowa Donalda Trumpa o możliwej umowie z Chinami doprowadziły do wzrostu indeksów. Jednak, znowu podobnie jak na innych giełdach, po 30 minutach WIG20 zabarwił się na czerwono.

W okolicach pobudki w USA giełdy europejskie zaczęły mocniej kierować się oczekiwaniem odbicia na Wall Street, a to podnosiło indeksy. GPW zachowywał się dokładnie w ten sam sposób, a nawet lepiej, bo WIG20 zabarwił się na zielono. Przed rozpoczęciem sesji w Stanach indeksy europejskie jednak się posypały, a to znowu zabarwiło WIG20 na czerwono.

Ta duża zmienność nie zakończyła się po rozpoczęciu sesji w Stanach. Niewielkie wzrosty indeksów amerykańskich doprowadziły do niedużej zwyżki WIG20, ale potem amerykański optymizm zaczął mocniej pomagać Europejczykom. Mimo tego ostrożne giełdy Europy Zachodniej zakończyły sesję małymi spadkami, ale u nas WIG20 zyskał 0,9%, co nie znaczy, że to już jest koniec spadków.

Dzisiaj w nocy opublikowano oficjalne indeksy PMI dla przemysłu i usług w Chinach. Były one gorsze od oczekiwań, ale indeksy w całej Azji rosły. Po sesji raporty kwartalne opublikowały m.in. eBay, Facebook. Inwestorzy byli nimi umiarkowanie zadowoleni. AHI (indeks handlu posesyjnego) wzrósł o 0,4%. Rosły też rano kontrakty na amerykańskie indeksy. To zdecydowanie nie przesądza jak się sesja zakończy, ale Europejczykom powinno pomóc.

Jutro w Polsce jest święto, a w USA Wall Street działa, więc nie da się przewidzieć, na jakie nastroje wpadną w piątek polscy gracze. Z tego wynika, że GPW powinna zachować się bardzo ostrożnie. Obrót powinien spaść, ale na małym obrocie wszystko można wyrzeźbić.

Krzysztof Pado, analityk DM BDM

Październik na rynkach akcji należał zdecydowanie do niedźwiedzi. Impuls był tym razem globalny. W odróżnieniu do poprzednich miesięcy nie tylko wybrane rynki (wcześniej głównie emerging markets) były na celowniku podaży. Do spadków dołączyła także mocno trzymająca się dotychczas Wall Street. Problemy z wybiciem na początku miesiąca nowych szczytów (m.in. na S&P500 oraz Nasdaq Composite) zachęciły podaż do odważniejszego działania. Do centrum zainteresowania inwestorów (oprócz skutków wojny handlowej) dołączyła sytuacja budżetowa we Włoszech. Zarysy konfliktu pojawiają się także na linii Trump – Fed. Powyższe czynniki wzmagają niepewność w przedsiębiorstwach, co dobrze obrazują, coraz bardziej rozczarowujące, odczyty PMI. Dynamika przeceny z ostatniego miesiąca każe ostrożnie podchodzić do rynków akcji. W krótkim terminie szukalibyśmy jednak punktu zaczepienia. Słabość krajowego rynku akcji jaką obserwujemy od połowy stycznia br. uwzględnia już szereg negatywnych scenariuszy dalszego rozwoju sytuacji. Nastroje inwestorów, mierzone różnymi wskaźnikami sentymentu, są bardzo słabe (syntetyczny wskaźnik obliczany w Polsce przez SII odnotował ostatnio jedne z najniższych poziomów w historii, w USA odsetek niedźwiedzi był w poprzednim tygodniu najwyższy od kwietnia'18). WIG na wskaźniku P/E (zarówno tegorocznym jak i na przyszły rok) wyceniany jest najniżej od kilku lat i wyraźnie poniżej długoterminowych średnich). Obecnie jako główny czynnik ryzyka postrzegamy dalsze zachowanie rynków zagranicznych. Napięcie po stronie byków na Wall Street jest wysokie, o czym świadczy łatwość wejścia w sporą dynamikę ostatnich spadków.

Remigiusz Lemke, analityk DM mBanku

Wtorkowa sesja na wykresie WIG20 rozpoczęła się neutralnie. Przez kolejne godziny handel oscylował w okolicy 2105 punktów. Do poprawy nastrojów doszło w godzinach popołudniowych, kiedy do sesji przyłączyli się inwestorzy zza oceanu. Kurs WIG20 pokonał poniedziałkowe szczyty i zamknął się na wysokości 2122. Podobnie jak w poniedziałek, znacznie słabiej radziły sobie spółki średnie, których indeks stracił na wartości -0,18% i dotarł do najniższych poziomów od sierpnia 2016 roku. Na wykresie bezsprzecznie widać dominację sprzedających. Trend spadkowy przybiera na sile i jak na razie nie widać sygnałów świadczących o jego rychłym zakończeniu. Pozytywna dywergencja pomiędzy ceną a RSI informuje o chwilowym wyprzedaniu, jednak bez potwierdzenia poprzez wzrostowe podejście, ciężko jest na tej podstawie budować korzystne scenariusze. Na rynkach zagranicznych przewagę posiadają kupujący, co prawda od strony technicznej jeszcze nie doszło do przełomu i wygenerowania sygnałów kupna, jednak wzrosty w USA o +1,5% oraz blisko 2% aprecjacja w Japonii powinny korzystnie nastrajać inwestorów przy Książęcej 4.

Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ

Poranny, środowy handel na rynku FX nie przynosi istotniejszych zmian na eurodolarze, oraz w konsekwencji na wycenach walut EM. Złoty kwotowany jest następująco: 4,3322 PLN za euro, 3,8198 PLN wobec dolara amerykańskiego, 3,7985 PN względem franka szwajcarskiego oraz 4,8465 PLN w relacji do funta szterlinga. Rentowności polskiego długu wynoszą 3,19% w przypadku papierów 10-letnich.Ostatnie godziny obrotu na rynku walutowym przyniosły podtrzymanie presji na wycenie PLN. W dużej mierze za próbę wybicia przez 4,34 (EUR/PLN, 4.33145 +0.01%) oraz 3,84 USD/PLN (3.81540 -0.07%) odpowiadają czynniki zewnętrzne, gdzie eurodolar kieruje się w stronę 1,13 USD. Słabe dane makro z Eurolandu kontrastują z optymistycznymi wskazaniami z gospodarki USA, co powoduje, iż nawet na poziomie makroekonomicznym premiowany jest ruch w dół na głównej parze. Dodatkowo pakiet czynników ryzyka (Brexit, Włochy, niemiecka polityka, napięcia handlowe) ograniczają potencjalny apetyt na podejmowanie większego ryzyka. Mocniejszy dolar zwyczajowo podbija presję podażową na walutach EM, w tym na złotym. Od czerwca jednak złoty w dużej mierze konsolidował na większości zestawień - sugerując, iż koszyk CEE nie znajdował się w centrum zainteresowania globalnych graczy. Inwestorzy skupiali się raczej na bardziej zmiennych walutach jak TRY czy BRL. W przypadku wybicia przez okolice 4,34 EUR/PLN możemy być jednak świadkami mocniejszego ruchu deprecjacyjnego na PLN, co oznaczałoby również potencjalny powrót zmienności na parze.

W trakcie dzisiejszej sesji poznamy szybki szacunek CPI za październik. Rynek spodziewa się lekkiego spadku dynamiki r/r do poziomu 1,8% z 1,9% uprzednio. Dane te, choć istotne z punktu widzenia oceny makro, w nikłym stopniu przełożą się na handel na PLN - RPP od dawna sygnalizuje stanowisko wait'n'see, a ewentualnie niższa inflacja tylko będzie potwierdzeniem tego statusu. Na szerokim rynku mamy m.in. HICP ze Strefy Euro czy raport ADP z USA.

Z rynkowego punktu widzenia układy techniczne wokół par PLN nie uległy większym zmianom - kursy oscylują blisko górnych ograniczeń niedawnych wahań, sugerując możliwy scenariusz podbicia dynamiki deprecjacji PLN. Wydaje się, iż najbliższej realizacji tego scenariusza jest USD/PLN, gdzie kurs zbliża się do istotnego oporu w rejonie 3,84 PLN.

Giełda
Marazm w Warszawie, nerwowo w USA. Złoty zyskuje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Tydzień w korekcie
Giełda
Mocne wyniki Broadcom wspierają spółki technologiczne
Giełda
Rajd św. Mikołaja - rynkowa okazja czy bajka?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Giełda
WIG20 znów w dół. Tym razem przez CD Projekt
Giełda
Rok cyklu prezydenckiego