W trakcie hossy trwającej od 2009 r. nie jest to oczywiście pierwszy taki przypadek. Poprzednio złoty krzyż pojawił się trzy lata temu, a wcześniej jeszcze cztery razy.
Czy z tego popularnego w mediach sygnału można wyciągnąć jakieś wiarygodne wnioski? Przyjrzeliśmy się historycznym statystykom za ostatnie półwiecze. Opisany sygnał miał dotąd miejsce 26 razy (swoją drogą to mniej niż by się mogło wydawać w pierwszej chwili). Spośród tych wszystkich przypadków 77 proc. przyniosło zwyżkę S&P 500 w horyzoncie trzymiesięcznym, 85 proc. w półrocznym i 88 proc. w 12-miesięcznym. Średnia zmiana indeksu wyniosła odpowiednio +4,2 proc., +6,4 proc. i +10 proc. Jak widać więc, prawdopodobieństwo stoi po stronie posiadaczy akcji, choć jednocześnie omawiany sygnał niczego nie gwarantuje – od tej normy zdarzały się bolesne przypadki (V 1990, I 1977, V 1969).
Ciekawe, że w tym zestawieniu pojawia się również sygnał z końcówki 1998 r., który pod wieloma innymi względami jest naszym zdaniem podobny do obecnej sytuacji (końcówka cyklu w USA, odwrócenie krzywej rentowności obligacji itp.). Wtedy złoty krzyż potwierdzał wejście hossy na Wall Street w ostatni, finałowy etap (przed szczytem w III 2000 r.). ¶
Tomasz Hońdo starszy analityk, Quercus TFI