Wcześniej powszechne było oczekiwanie na obniżki stóp przez amerykańską Rezerwę Federalną i było to jednym z głównych argumentów wspierających dobre zachowanie S&P 500. Nagle się okazało, że owszem obniżka była, ale kolejne wcale nie są przesądzone. Natomiast zupełnie zimnym prysznicem okazała się informacja, że USA zamierzają nałożyć na chiński import kolejne cła. To jest oczywistym negatywnym czynnikiem zarówno dla gospodarki światowej, jak i indeksów akcyjnych. Notowania spółek zatem spadły, rentowność obligacji zaliczyła kolejne dołki (niemieckie dziesięciolatki przejściowo nawet -0,61 proc.). Jednocześnie dolar się umocnił, a złoto dynamicznie pnie się do góry. Chwilowo sezon wynikowy zszedł na dalszy plan, choć się okazuje on w przypadku wielu spółek zaskakująco udany (np. banki). Niestety, wszystko wskazuje na to, że najbliższy czas upłynie właśnie pod znakiem sporej zmienności notowań, zwłaszcza indeksów akcyjnych. Spór z Chinami raczej szybko się nie skończy, choć pewnie jeszcze nieraz będziemy mieli do czynienia z okresem mniej jak i bardziej ostrego sporu. Jednocześnie trzeba powiedzieć, że dość dynamiczne spadki z ostatnich dni nie są na tle historycznym wyjątkiem. S&P 500 od ostatniego szczytu stracił tylko niecałe 5 proc. Trudno więc na razie mówić o jakimś wielkim załamaniu i po raz kolejny należy to potraktować jako korektę po ustanowieniu nowych szczytów. ¶
Emil Łobodziński CFA, doradca inwestycyjny, DM PKO BP