Na światowych giełdach obserwujemy od czterech miesięcy silny trend zwyżkowy, który stanowi zdecydowaną niespodziankę, jeśli brać pod uwagę wcześniejszą konsensusową wizję rozwoju wydarzeń.

Ale czy nastroje rynkowe nie stały się dla odmiany już niebezpiecznie optymistyczne, tak jak to miało miejsce na początku roku? Przecież grupujący gwiazdy obecnej hossy indeks Nasdaq 100 od punktu kulminacyjnego krachu urósł o przeszło 60 proc.!

O obawy nietrudno, jeśli spojrzymy na amerykański rynek opcji, gdzie chętni do zarabiania na hossie (nabywcy opcji typu call) zdecydowanie przeważają już nad tymi, którzy zabezpieczają się przed spadkami (opcje put). To sytuacja odwrócona o 180 stopni względem tej sprzed czterech miesięcy. Mimo to ogół monitorowanych przez nas wskaźników tzw. sentymentu pozostaje raczej na umiarkowanych lub nawet niskich poziomach. Problematyczna wydaje się natomiast sezonowość rynkowa. Uśredniona ścieżka S&P 500 z poszczególnych lat właśnie w okolicach końcówki lipca zaczyna zakręcać w dół i ten wzorzec sezonowy pozostaje niekorzystny mniej więcej do października (po drodze najgorzej statystycznie wypada wrzesień). Reasumując, stymulacja fiskalno-monetarna nie przestaje wspierać rynków ryzykownych aktywów. ¶