Oczywiście są sektory, które mocno ucierpiały – gastronomia, turystyka czy nieruchomości komercyjne. Są też wygrani, którzy albo umieli szybko przestawić produkcję na dochodowe artykuły, albo dysponowali już mocami produkcyjnymi, a wzrost cen produktów spowodował, że ich przychody i wyniki poszybowały w górę. Ale jest też cała grupa spółek, które nie miały nic wspólnego z pandemią, a mimo to ich wyniki się poprawiły. Spójrzmy chociażby na spółki przemysłowe – wiele z nich poprawiło wyniki w trzecim kwartale i od początku roku, czy to dzięki sprzyjającym cenom surowców, czy to dzięki silnemu popytowi (branża materiałów budowlanych). Zaskakująco dobre wyniki opublikowały wybrane spółki z branży spożywczej. Wydaje się, że tutaj oprócz surowców pomogła również dostępność produktów i mniejsza presja odbiorców na obniżki cen. Doceniają to również inwestorzy – WIG w ostatnim tygodniu przekroczył już poziomy z marca, w którym nastąpiło załamanie rynkowe, a w ostatnich dniach po kilka, kilkanaście spółek dziennie notuje roczne maksima cenowe. Ciekawie zapowiada się przyszły rok, który pokaże, na ile pewne zmiany wprowadzone przez pandemię wejdą na stałe w otoczenie gospodarcze, a na ile okażą się chwilową aberracją, po której sytuacja wróci do normy.