Mijający rok 2020 trudno porównać do jakiegokolwiek innego okresu mijającej dekady. Rozpoczął się w dość dobrych nastrojach rynkowych, lecz wkrótce przyniósł jedno z największych zawirowań cen w historii – w tym wyjątkowo silną przecenę akcji oraz niezwykle dynamiczne odbicia po wcześniejszych spadkach. Skutki pandemii Covid-19, która była przyczyną rynkowych zawirowań, będziemy odczuwać jeszcze długo. Przed nami trudny do określenia okres nerwowości związany z kolejnymi falami zachorowań oraz mutacji wirusa. Tym niemniej, ogólnie dobre perspektywy światowej gospodarki w nadchodzącym roku, wspierane pojawieniem się szczepionek, a co za tym idzie, oczekiwanym uspokojeniem nerwów tej części społeczeństwa, która w największym stopniu przejawia obawy lub narażona jest na skutki pandemii, dają szanse na normalizację sytuacji na rynkach finansowych oraz stwarzają w miarę przejrzyste perspektywy na kolejne okresy. Oczywiście, wspomniana „przejrzystość perspektyw” mierzona jest miarą czasów pandemii oraz rozwiązań nadzwyczajnych stosowanych przez poszczególne rządy.
Jeśli rok 2020 zdecydowanie nie pozwalał się nudzić, to rok 2021 również nie pozwoli nam się nudzić. Prawdopodobnie większość prognoz formułowanych pod koniec ubiegłego roku i na początku bieżącego nie przewidywała takiego obrotu wypadków. Z ciekawości sięgnąłem do własnego opracowania, które tworzone było mniej więcej rok temu. Prognozowałem pojawienie się perturbacji na rynku spółek technologicznych, co częściowo urzeczywistniło się dopiero w grudniu tego roku. Ale należy przyznać, że jest to najlepszy rok w historii dla tego sektora, również dzięki zmianie rynkowych trendów spowodowaną przez pandemię Covid-19. Jak cały rynek, czynnikami ryzyka była polityka Fedu, konflikty handlowe oraz na krajowym podwórku, rosnące koszty pracy. Jednak jedno zdanie z mojej prognozy zwróciło moją uwagę. „Jeśli nic nie wskazuje na katastrofę, należy się jej spodziewać.” Ten czarny łabędź zmaterializował się w pełni na przełomie lutego i marca, czego kolejnym efektem, bo drastycznej wyprzedaży, był najsilniejszy okres wzrostów na rynkach w historii. Rok 2021 powinien być pod tym względem spokojniejszy, prawdopodobnie jednak słowa korekta i wzrostowe odbicie będą z nami przez najbliższe 12 miesięcy. Kluczem jest umiejętne korzystanie z tych trendów.
Ostatnie przedświąteczne dni pokazały, że św. Mikołaj w tym roku w dalszym ciągu lata nad globalnymi giełdami, jakkolwiek, tak jak cały 2020 rok, jest nieco humorzasty. Wszystko wskazuje na to, że jego worek z prezentami jeszcze się nie opróżnił, wskutek tego ostatnie sesyjne dni tego roku również powinniśmy zakończyć w dobrych, jeśli nie szampańskich nastrojach. Tradycyjnie w przypadku części globalnych rynków oznacza to nowe wieloletnie lub historyczne szczyty, a w przypadku krajowego parkietu kolejną już w grudniu próbę podejścia pod 2000 punktów.