Otoczenie: Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
Nasza wczorajsza poranna niewiara w kolejną z serii próbę odbicia w Europie, która umiera po otwarciu rynku kasowego okazała się trafna. Główne giełdy na kontynencie traciły od 0,8% (FTSE100) do 1,7% (IBEX). Prezydent Biden podtrzymuje restrykcje wokół podróży ze Starego Kontynentu do USA, a opóźnienia w dystrybucji szczepionek ewidentnie nakłoniły inwestorów do tymczasowego przekreślenia rynków UE. Niższy od oczekiwań odczyt Ifo (90,1 pkt. vs. konsensus 92,2 pkt.) stał się pretekstem do wyprzedaży, choć wpływ wskaźnika na zachowanie rynku jest zazwyczaj marginalny. Na GPW WIG20 spadł o 0,4%, mWIG40 o 1,3%, a sWIG80 o 1,5%. Odczyt głównego wskaźnika jest nieco mylący, znacznie bardziej negatywny prawdziwy obraz dnia został zaburzony przez dwucyfrowe wzrosty CD Projekt. Teoretycznie można wiązać to z patchem do Cyberpunka, ale jego mieszany odbiór wskazuje, że jest dość prawdopodobne, że umiarkowane wzrosty z początku dnia mogły przerodzić się w znacznie silniejszy ruch w wyniku zamykania pozycji krótkich na akcjach. Czy tak było, dowiemy się wkrótce, ale zjawisko wpisywałoby się w szerszy trend, widoczny w sposób bardzo jaskrawy w USA.
Na rynku amerykańskim S&P500 zyskało 0,4%, a NASDAQ 0,7%. Wprawdzie spółki technologiczne ponownie okazały się lepsze od szerokiego rynku, ale uwaga inwestorów skupia się w tym roku przede wszystkim na firmach najchętniej wyprzedawanych w ramach krótkiej sprzedaży przez fundusze hedgingowe. Symbolem ruchu stał się GameStop, sprzedawca gier, od dawna znajdujący się blisko czoła tej listy w związku z dominacją rynku przez platformy cyfrowe. W jednym z najbardziej imponujących „short squeeze" (ruch akcji w górę nasilony przez wymuszenie zamykania pozycji przez inwestorów wcześniej zarabiających na ich spadkach) w historii notowania spółki wzrosły od początku roku o 307,6%.
Podczas gdy pojedyncze walory wciąż sugerują na Wall Street, że mamy do czynienia pod wieloma względami z bańką, nastroje na szerokim rynku są ewidentnie bardziej stonowane, a spółki z tradycyjnej gospodarki znajdują się pod presją. Nowe informacje, takie jak rezygnacja Merck z prac nad kolejną szczepionką (niezadowalające rezultaty) czy oświadczenie Moderny, że produkcja przeciwciał dla południowoafrykańskiej mutacji COVID jest po szczepieniu preparatem firmy sześć razy mniejsza, sprawiają, że obraz powszechnego odbicia gospodarek od początku 2021 r. odchodzi coraz bardziej do przeszłości. W efekcie możemy widzieć podtrzymanie środowiska, w którym globalne rynki akcji ciągnie do góry amerykańska technologia, z jednym dużym znakiem zapytania. Gdyby okazało się, że któraś z nowych, agresywnych mutacji COVID (lub jakaś jeszcze nierozpoznana) rozprzestrzenia się w USA, moglibyśmy mieć do czynienia z dużym odpływem kapitału z rynku amerykańskiego – od rozpoczęcia nowej prezydentury wrażliwość wyników spółek na pandemię powinna być znacznie większa z uwagi na kampanijne zobowiązania prezydenta Bidena do ochrony życia obywateli pomimo kosztu ekonomicznego ewentualnych restrykcji.
Po bardzo słabej sesji w Azji perspektywy dla Europy wyglądają u progu dnia lepiej niż dla USA, przynajmniej jeśli wciąż traktujemy poranne notowania kontraktów futures jako wiarygodny miernik. Na plus przemawia to, że temat dzisiejszej rezygnacji G. Conte z urzędu włoskiego premiera został zdyskontowany już wczoraj. Wszystko to, o tyle nie ma znaczenia, że jak wskazywaliśmy w poprzednim komentarzu, raporty wynikowe Microsoftu, Apple, Tesli i Facebooka będą miały od jutra krótkoterminowo ważniejszy wpływ na sentyment niż cokolwiek innego (pomijając poważne, nieprzewidziane wydarzenia).
Technika: Piotr Neidek, analityk BM mBanku
Jednym z kluczowych zagrożeń dla WIG20 pozostaje sytuacja techniczna niemieckiej Xetry. Wczoraj DAX stracił -1.7% jednakże odchylenie dziennych wahań wynosiło aż 2.8%. Wysoka zmienność w strefie podwójnego szczytu, jaki wciąż widać na wykresie długoterminowym, może świadczyć o rosnącym strachu. Nie pomaga formacja G&R, która wczoraj została aktywowana. Wprawdzie zasięg spadków nie jest zbyt głęboki, gdyż wskazuje na potencjalny ruch w kierunku 13.2k, to jednak każde cofnięcie się poniżej lutowych szczytów'20r. stanowi źródło dalszych problemów dla byków. Zresztą cokolwiek się wkrótce wydarzy, najważniejszym podażowym magnesem dla indeksu DAX pozostaje niedomknięta tygodniowa luka hossy, jaka od ponad dwóch miesięcy straszy na wykresie. Otwarte okno hossy GAP_w to nie tylko problem byków z Deutsche Boerse. Także i DJIA pozostawił sobie wyrwę punktową na wykresie tygodniowym. Jak pokazuje historia ostatnich dekad, jankeskie baribale wcześniej czy później powinny zepchnąć ww. benchmark poniżej poziomu 29000 punktów. To znów oznaczałoby przebicie się indeksu przez długoterminowe wsparcie wyznaczone przez lutowe szczyty z ubiegłego roku. Idąc tym tropem ma prawo zatem dojść do pojawienia się pułapki hossy, która raczej nie wróży nic dobrego na 2021r. Ww. czynniki ryzyka, wprawdzie oparte jedynie na technicznych rozważaniach związanych z magnetycznymi właściwościami tygodniowych luk hossy, stanowią realne zagrożenie dla WIG20. Bez wsparcia zarówno niemieckich jak i amerykańskich byków, dalsze wzrosty ww. indeksu stoją pod znakiem zapytania. Wczoraj benchamrk blue chips osiągnął miesięczne minimum. Jeżeli teraz bykom nie uda się wybronić na dolnym ograniczeniu potencjalnego kanału wzrostowego, presja na dalsze spadki ma prawo narastać. Styczniowe zatrzymanie wzrostów na wysokości długoterminowej strefy oporu oraz elliottowska wizja zygzaka A-B-C, nie pomaga inwestorom znad Wisły. Piątkowy sygnał SELL by MA200_w, jaki wygenerował WIG, dodatkowo hamuje zapędy graczy giełdowych. Wprawdzie temat dalszej hossy pozostaje aktualny, jednakże z punktu widzenia Teorii Fal Elliotta, nie można pozostać obojętnym na fakt, że zwyżka z okresu marzec'20r. – styczeń21r. posiada wszystkie cechy korekty wzrostowej.