We wtorek WIG20 po raz pierwszy od miesiąca przebił 2000 pkt, a mWIG40 i sWIG80 ustanowiły nowe szczyty trwającego trendu. Rekordy padały też na zagranicznych rynkach wschodzących (m. in. w Indiach), a także na Wall Street. W tym kontekście środowe schłodzenie wydaje się całkiem uzasadnione. Wybicie nowych szczytów, choć jest oznaką kontynuacji dotychczasowych tendencji, często skłania część inwestorów do realizacji zysków. W środę najchętniej pozbywano się akcji dużych spółek. WIG20 stracił bowiem 0,9 proc. i wrócił poniżej 2000 pkt. Jego słabość wynikała przede wszystkim ze słabości banków. W jego portfelu jest ich aż cztery i wszystkie prócz Aliora zaliczyły na ostatniej sesji zniżki. Pekao i Santander były obok Dino Polska najsłabszymi wśród blue chips. Na drugim biegunie znalazły się JSW (+2,2 proc. ) i PGE (+2,55 proc.), ale skala zwyżek ich wycen była za mała, by zrównoważyć słabość pozostałych podmiotów. Warto też zauważyć, że WIG20 jako dodatnio skorelowany z nastrojami zagranicznymi, by w środę dodatkowo obciążony spadkową atmosferą na globalnych parkietach. Gdy u nas sesja dobiegła końca Wall Street dopiero się rozkręcała przy spadku S&P500 i Nasdaq Composite odpowiednio o 0,5 proc. i 1,2 proc. O 0,4 proc. spadał w tym czasie CAC40, a o 0,9 proc. DAX. Pod kreską kończyły też dzień inne rynki z grupy wschodzących, w tym rosyjski, czeski i węgierski. Środowa warszawska czerwień nie była więc niczym osobliwym na światowej mapie rynków akcji.

Relatywnie silniejsza od WIG20, była w środę druga i trzecia linia warszawskiej giełdy, czyli mWIG40 i sWIG80. Te segmenty są domeną krajowych inwestorów, co pokazuje, że "w narodzie" wciąż finansowej siły i apetytu na ryzyko nie brakuje. Indeks średnich spółek stracił w środę tylko 0,06 proc., a w międzyczasie zdołał wyznaczyć nowy szczyt hossy na poziomie 4450 pkt. W jego portfelu najlepiej radziły sobie Biomed i Cormay, a najsłabiej Ten Square Games i DataWalk. Indeks sWIG80 stracił w środę 0,7 proc. i oddalił się od testowanego we wtorek pułapu 18 000 pkt. Wśród maluchów liderem był Sanwil, a maruderem MLSystem. W ślad za małymi spółkami z GPW podążyły też te z NewConnect. NCIndex stracił w środę 0,35 proc. Największe obroty odnotowały spółki Beskidzkie Biuro Inwestycyjne, Boruta i Labocanna. Patrząc szeroko na cały warszawski parkiet tytuł gwiazdy sesji można przyznać Ursusowi. Po informacji, że spółka podjęła współpracę z koreańską BLF Corp. w projekcie tworzenia pojazdu bezemisyjnego, kurs wzrósł o 44,8 proc. przy obrocie 7,9 mln zł (choć został zawieszony przed 13.00).

Czwartek na GPW, przynajmniej w pierwszej fazie sesji, będzie w dużej mierze zależał od tego, w jakim stylu zakończą się sesje na Wall Street i w Azji. Choć za oceanem zaczęło się od spadków, to nie jest powiedziane, że tak się zakończy. Zwłaszcza, że drożejące ropa i kryptowaluty pokazują, że i na świecie apetytu na ryzyko trochę jeszcze pozostało...