Technika: Piotr Neidek, analityk BM Alior Banku
Początek tygodnia okazał się mało korzystny dla byków znad Wisły. Zarówno WIG20 jak i WIG nie zdołały pokonać lokalnych oporów wyznaczonych przez piątkowe maksima. Benchmark szerokiego zatrzymał się dwa punkty pod poziomem 58218 i pomimo usilnych prób, pułap ten okazał się skutecznym hamulcem wzrostów. Natomiast indeks blue chips dosyć szybko odpadł od dziennych szczytów i z wielkim trudem wybronił się przed zanurkowaniem pod zeszłotygodniową cenę zamknięcia. Na dziennych wykresach nadal widoczny jest niekorzystny układ świeczek ww. benchmarków, które walczą o utrzymanie się nad linią szyi G&R. Wprawdzie formacja ta nie powinna już funkcjonować, jednakże wydarzenia z ubiegłego tygodnia (pułapka hossy na wysokości 2000 punktów) tchnęły nowe życie w ww. strukturę. Także MSCI Poland straszy inwestorów formacją G&R i jeżeli w najbliższych dniach akcyjne byki nie dźwigną kluczowych spółek z GPW na północ, wówczas nie trudno będzie o 10% przecenę. Na szerokim parkiecie nadal brylują małe spółki. sWIG80 ponownie wspiął się na nowe, roczne maksima i jest na właściwej drodze do zaatakowania psychologicznej strefy 20000 punktów. W strefie 20k przebiega górne ograniczenie długoterminowego kanału zapoczątkowanego ponad dekadę temu. Wykupienie nadal pozostaje spore, jednakże maluchy mają to do siebie, że w takich skrajnych warunkach lubią nadal rosnąć. Z tarapatów, w które wpadł w ubiegłym tygodniu, próbuje wydostać się mWIG40. Wczorajsza zwyżka o +0.9% to jak na razie za mało, aby zanegować objęcie bessy. Formacja ta osadzona jest na kilkudziesięciomiesięcznych szczytach i pojawiła się w akompaniamencie sygnału sprzedaży wg RSI_w. Wskaźnik ten ze zmiennym szczęściem generował wskazania dla rynku, niemniej ostatni odczyt ma prawo zblokować dalszą hossę pośród średnich spółek. Czynnikiem negującym ww. obawy, byłoby wybicie poziomu 4500 punktów.
Otoczenie: Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
Amerykański rynek akcji kontynuuje wzrosty i spadki w rytmie zachowania rentowności obligacji skarbowych i to samo zapowiadał w poniedziałek, gdy ruch 10-latek poniżej 1,7% zapowiadał ulgę dla NASDAQ. Nieco bardziej skomplikowana wydaje się sytuacja w Europie. Gdy uwzględni się świeże doniesienia o lockdownie w Niemczech do 18 kwietnia i ogólny bilans informacji o COVID w Europie od początku roku, wyraźnie dodatnia tegoroczna stopa zwrotu z większości głównych indeksów jest trudna do wyjaśnienia. W Frankfurcie sesja zakończyła się wzrostami o 0,3%, na co główny wpływ wciąż ma Volkswagen. Jego wartość już niemal podwoiła się od początku stycznia dzięki dostaniu się w orbitę zainteresowań kapitału spekulacyjnego po nagłośnieniu faktu, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż spółka z Wolsfburga po odebraniu Tesli palmy pierwszeństwa w sprzedaży samochodów elektrycznych w Europie, zrobi to również na całym świecie. Na minusach zamykało się jednak CAC40, a IBEX stracił 1,8%.
W Warszawie obserwowaliśmy solidne wzrosty na małych i średnich spółkach (mWIG40 zyskał 0,9%, a sWIG80 1,4%), ale WIG20 oddał w godzinach popołudniowych praktycznie całą zwyżkę z rana, by zyskać finalnie 0,1%. Dzień należał zdecydowanie do JSW, którego notowania wzrosły o 9,4%, dyskontując potencjalne załamanie podaży australijskiego węgla na świecie w wyniku powodzi. Póki co, obserwując wieczorne notowania surowca, ruch wydaje się nieco na wyrost. Na drugim biegunie tabeli znajdował się KGHM, który stracił 1,8%, wnosząc największą ujemną kontrybucję do WIG20, ale zamykał ją CD Projekt, który spadał o 2,8% pomimo sprzyjającego otoczenia w USA i wydaje się zmierzać co najmniej do testu marcowych dołków przed prezentacją nowej strategii w końcówce miesiąca. W drugim szeregu liderem pozostaje Biomed, rosnący wczoraj o 19,2%. Pewnym pozytywem może być brak reakcji polskiego rynku na załamanie tureckiej liry po odwołaniu Naci Agbala, odpowiedzialnego za ubiegłotygodniowe podwyżki, z funkcji prezesa banku centralnego. Dymisja człowieka, który przywrócił przynajmniej częściowo wiarygodność tej instytucji, w średnim terminie oznacza, że główny regionalny konkurent Polski w portfelach inwestorów zagranicznych stracił na atrakcyjności pomimo perspektywy wznowienia ruchu turystycznego w wakacje.