Wyraźnie widać to w przypadku WIG20, gdzie spadkowe sesje przeplatają się z sesjami spadkowymi, niemniej jednak już od kilku sesji indeksowi udaje się utrzymywać powyżej magicznej w ostatnich miesiącach bariery 2000 punktów. Sztuka ta nie udała się krajowym blue chips od styczniowego wzrostu, co samo w sobie daje pewne nadzieje na kontynuację wzrostu na Książęcej i możliwe podjęcie próby skrócenia dystansu pomiędzy WIG20 a jego zagranicznymi odpowiednikami. Przepaść pomiędzy zachowaniem WIG20, a chociażby DAX, CAC40 czy S&P 500 powiększa się od stycznia i nie przestaje rosnąć. A pamiętajmy, że jeśli w przypadku większości zagranicznych odpowiedników możemy mówić o nowych historycznych lub też lokalnych szczytach, to w przypadku krajowego indeksu blue chips mówimy ciągle o poziomach dalekich od tych notowanych przed pandemicznymi spadkami. O trzyletnim, pięcioletnim czy nawet dziesięcioletnim szczycie nawet nie warto obecnie wspominać. W przypadku krajowych spółek dwa czynniki w dalszym ciągu ciążą kontynuacji wzrostu, mam tu na myśli kredyty frankowe i kwestie OFE. Zamknięcie tych dwóch tematów i zdjęcie nawisu ryzyka może wprowadzić WIG20 na ścieżkę wzrostu i dojście do poziomów chociażby notowanych w 2019 roku.
Jeśli jednak małe i średnie spółki, które w ostatnich miesiącach wypadają dużo lepiej, mogą rosnąć nawet w przypadku trybu risk-on, to koniunktura na dużych podmiotach jest silnie zależna od nastrojów panujących na globalnych rynkach. Te na razie nie dają dużo zmartwień inwestorom, ale jak wiadomo zmiany lubią następować w najmniej oczekiwanym momencie. Ciekawą lekturą w tym kontekście jest raport Fed o stabilności finansowej. Wskazuje, że wyceny niektórych aktywów są na ponadprzeciętnych historycznie poziomach, co może przy spadku rynkowego apetytu na ryzyko wygenerować ponadprzeciętną zmienność w najbliższych miesiącach. Co prawda bazowy scenariusz, przy obecnych poprawiających się fundamentach gospodarczych wskazuje na kontynuację wzrostu rynkowych indeksów, ale biorąc pod uwagę, że od października rynki nie doświadczyły żadnej poważnej korekty i w tym czasie pokonały dystans, który w poprzednich latach zajmował im kilka kwartałów, sytuacja z każdym kolejnym tygodniem robi się coraz bardziej wymagająca. Ewentualna silna korekta nie neguje oczywiście scenariusza bazowego, może zaś być okazją do kupna i zwiększenia alokacji na rynku. To nie jest pytanie, czy przyjdzie, tylko kiedy przyjdzie. ¶