Już na dzień dobry inwestorzy na GPW musieli się zmierzyć z presją podaży akcji. Nie było to jednak wielkie zaskoczenie biorąc pod uwagę przecenę na rynku amerykańskim dzień wcześniej, jak również spadki podczas azjatyckiej części dnia giełdowego. Martwić mogła oczywiście skala wyprzedaży. W pierwszych minutach WIG20 tracił bowiem około 1 proc. Byki starały się jednak też wyprowadzić kontrę. Po godzinie od rozpoczęcia notowań indeks największych spółek tracił już "tylko" 0,6 proc. Zabawa tak naprawdę dopiero się zaczynała.
Wydarzeniem dnia miało być orzeczenie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w sprawie kredytów frankowych. Alarm bombowy i ewakuacja SN sprawiły jednak, że do zamknięcia notowań nie poznaliśmy decyzji w tej kwestii. Nie oznacza to jednak, że brakowało emocji. Wręcz przeciwnie. Po chwilowym próbach odbicia podaż znowu zaczęła naciskać. Jej główny argumentem były wydarzenia w PKO BP. Niespodziewanie ze stanowiska prezesa banku zrezygnował Zbigniew Jagiełło (formalnie ma się rozstać ze spółką 7 czerwca). Reakcja była bardzo nerwowa. Akcje PKO BP zaczęły tracić nawet ponad 8 proc. Z racji tego, że firma ma duży udział w indeksie WIG20, to ten musiał oberwać rykoszetem. W jego przypadku spadki zaczęły sięgać 1,5 proc. i wydawać by się mogło, że przy takim układzie sił ciężko będzie coś ugrać.
Z odsieczą jako pierwsze ruszyło jednak PZU. Zarząd spółki przedstawił propozycję dywidendy. Ta ma wynieść 3,5 zł na jedną akcje, co daje stopę dywidendy na poziomie ponad 10 proc. Reakcja była natychmiastowe. Akcje PZU, które traciły około 2 proc. szybko wyszły na plus i w drugiej części notowań zyskiwały około 4 proc. Po byczej stronie stanął też Tauron, który przedstawił wstępne wyniki za I kwartał. Te okazały się wyraźnie lepsze niż szacunki. Scenariusz był podobny jak w przypadku akcji PZU. Z wyraźniej przeceny papiery Tauronu wyszły na solidny plus. Liderem wzrostów wśród największych spółek było natomiast Dino. Akcje tej firmy podrożały o 6,6 proc. Dzięki temu WIG20 pod koniec dnia mógł realnie myśleć o tym, by nawet wyjść na plus. Nie przeszkadzało w tym nawet spadkowe otwarcie kolejnej sesji w Stanach Zjednoczonych. Ostatecznie jednak byki przegrały tę batalię. Indeks największych spółek stracił 0,25 proc. chociaż patrząc na przebieg notowań oraz otoczenie i tak można to uznać za ponadprzeciętny wynik. Też można zadać sobie pytanie, gdzie byłby WIG20, gdyby nie przecena PKO BP. Ostatecznie akcje tej firmy straciły 7,2 proc., co oczywiście było najsłabszym wynikiem w WIG20.
Na uwagę zasługują też ponadprzeciętne obroty. Zbliżyły się one do 1,9 mld zł. Z tego 430 mln zł przypadło na samo PKO BP.