Ma ona wdrożyć unijne regulacje dotyczące odpowiedzialności producentów za opakowania – wprowadzający produkt ma brać na siebie koszty utylizacji „swoich" opakowań. Chodzi o pieniądze, które firmy będą płacić z tytułu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (stąd skrót – ROP).

Projekt zakłada, że marszałkowie województw będą pobierać opłatę opakowaniową od przedsiębiorców i 99 proc. z tych pieniędzy przekazywać do NFOŚiGW, który ma być operatorem systemu. Następnie fundusz będzie dzielił te pieniądze i 80 proc. z nich przekazywał do gmin oraz 2 proc. do nadzorujących system oraz na etat w MKiŚ. 18 proc. ma zostać do dyspozycji funduszu. Jak się wydaje, wpływy z ROP według obecnego projektu nie zrekompensują wzrostu kosztów, gdyż kwota, która miałaby wpływać na konta gmin, pokryje ich zdaniem jedynie ok. 5 proc. kosztów. Mieszkaniec prawdopodobnie zapłaci więcej za produkt w droższym opakowaniu w sklepie i dodatkowo poniesie wyższą opłatę za gospodarowanie odpadami komunalnymi w gminie. Z projektu nie wynika również bezpośrednio, w jaki sposób zebrane pieniądze miałyby trafiać na wsparcie branży recyklingowej, w szczególności do firm, które w ostatniej fazie zajmują się przerobem zebranych odpadów, jak reprezentujący na GPW branżę Krynicki Recykling czy Mo-Bruk. Wydaje się, że przynajmniej kwota 18 proc. z ROP wpływająca do NFOŚiGW mogłaby być przeznaczona na ten cel. Jednak powinna to precyzować ustawa.