Sięgając po nowy rekord wszech czasów, indeks S&P 500 odrobił najgłębszą korektę spadkową w tym roku (-5,2 proc.). W momencie pisania tego artykułu do pełni szczęścia giełdowych byków brakuje już tylko pobicia rekordu przez technologiczny Nasdaq 100. Jeśli już można na coś narzekać, to na ciągły brak przełomu w przypadku licznej rzeszy mniejszych spółek na Wall Street. Indeksy takie jak Russell 2000 czy S&P Small Cap od miesięcy formalnie tkwią w trendzie bocznym. Tutaj na pokonanie poziomów oporu trzeba jeszcze poczekać.
Hossa za oceanem ciągle wygrywa z licznymi „niedźwiedzimi" argumentami, takimi jak obawy związane z rekordową alokacją w akcje w USA. Zagregowane zaangażowanie inwestorów na Wall Street osiągnęło 52 proc., podczas gdy rekord odnotowany na szczycie bańki internetowej ponad dwie dekady temu to 51 proc. – wynika z szacunków Goldman Sachs. Można się zastanawiać, czy w warunkach tak silnego optymizmu rynkowi nie zaszkodzi to, co może nadejść w przyszłym roku, czyli zaostrzenie polityki monetarnej przez Fed, który przymierza się właśnie do ogłoszenia wygaszania QE (decyzja już w listopadzie). Jednocześnie rosną oczekiwania na szybsze podwyżki stóp procentowych – obecnie rynek zaczyna obstawiać pierwszą w połowie 2022 r. Być może na skonsumowanie tych czynników ryzyka przyjdzie jeszcze czas. ¶