Obroty na całym rynku wyniosły 1,6 mld zł, z czego na WIG20 przypadło 1,3 mld zł. Inwestorzy nie oglądają się na pandemię, oczekiwane podwyżki stóp w USA ani na szastanie pieniędzmi przez polski rząd. Karawana jedzie dalej. Stymulacja gospodarki pogłębia się. Inflacja rośnie. Kiedy przyjdzie otrzeźwienie?
Oliwy do ognia dodał wczoraj szef Fedu. Po jego wystąpieniu indeksy w USA nabrały wigoru i szybciej ruszyły w górę. Wszyscy obstawiają wzrost notowań na początku sesji w Europie.
Powell wspiera dalsze wzrosty
Kamil Cisowski, DI Xelion
Zgodnie z naszymi wczorajszymi oczekiwaniami, giełdy w Europie otworzyły się we wtorek na wyraźnych plusach. Choć w godzinach porannych podjęta została próba dalszego ruchu w górę, atak popytu szybko się wyczerpał i rozpoczął się powolny powrót do poziomów z otwarcia. Po raz kolejny potwierdza się, że rynki na Starym Kontynencie rzadko mają apetyt na naprawdę silne wzrosty, o ile nie dostaną sygnału z USA – ponieważ na starcie dnia za oceanem S&P 500 pozostawało lekko pod kreską, sesja głównych indeksów zakończyła się zwyżkami od 0,56% (IBEX) do 1,1% (DAX).
Na otoczenie zewnętrzne nie oglądała się natomiast Warszawa. WIG20 rósł właściwie nieprzerwanie i w szybkim tempie aż do południa, a zamykał się w okolicach dziennych maksimów. Główny indeks zyskał imponujące 2,32%, mWIG40 0,88%, a sWIG80 1,08%. Obroty na GPW przekroczyły 1,6 mld zł, na WIG20 1,3 mld zł. Ogromną rolę w zachowaniu głównego indeksu odgrywały banki (indeks sektorowy zyskał 2,94%), wsparte przez bardzo silne zwyżki Allegro (+5,70%) i KGHM (+3,1%). Start roku na warszawskiej giełdzie jest naprawdę wymarzony, WIG bardzo wyróżnia się na tle rynków zagranicznych.