Poranek maklerów: Nie tak miało być, ale…

Poniedziałkowa sesja zaczęła się w Warszawie od zniżek. Ale byki wyprowadziły indeksy nad kreskę.

Publikacja: 11.01.2022 08:59

Poranek maklerów: Nie tak miało być, ale…

Foto: Adobestock

Dobra passa trwała ze cztery godziny. Potem już trener byków rzucił ręcznik i do końca dnia trwała powolne osuwanie się wskaźników. Wszystkie skończyły dzień poniżej przedweekendowych poziomów. Najbardziej dostało się WIG20, który spadł o 0,9 proc. przy obrotach przekraczających 960 mln zł (na całym rynku niecałe 1,2 mld zł). 2300 pkt padło. Wszystko to się działo przy spadającym wskaźniku DAX (ostatecznie minus 1,1 proc.) oraz gwałtownym pogorszeniu nastrojów w USA. Ale końcówka sesji w USA w wykonaniu Nasdaqa była zaskoczeniem...

Dzień pełen niespodzianek

Lukas Cinikas, BM BNP Paribas Polska

Poniedziałkową sesję na krajowym rynku akcji można podzielić na dwa etapy. Do godziny 14:00, czyli wejścia kapitału ze Stanów Zjednoczonych, główne indeksy zyskiwały na wartości. Sytuacja uległa jednak zmianie pod koniec handlu, gdy minorowe nastroje na rynkach amerykańskich rozlały się również na naszą giełdę. W ostateczności, szeroki WIG stracił 0,62%. Powyższe było konsekwencją słabego zachowania największych spółek skupionych w ramach indeksu WIG20, który stracił blisko 1%. Wśród nich zyskały jedynie akcje trzech banków, tj. PKO BP, Pekao i Santandera BP. Słabość charakteryzowała przede wszystkim zachowanie akcji CD Projektu (-5,31%) oraz spółek paliwowych. Relatywną przewagę wykazały kolejny dzień z rzędu małe i średnie spółki, których indeksy zakończyły handel w okolicach 0%. W ramach mWIG40 na uwagę zasługiwało zachowanie akcji producentów gier. Walory Huuuge zyskały 9,66%, a Ten Square Games 5,03%. Powyższe można wiązać z informacją, która pojawiła się w ciągu dnia w temacie przejęcia przez Take-Two Interactive producenta gier mobilnych – Zynga - za 13 mld USD. Rozbudziło to apetyt inwestorów w temacie potencjalnego przejęcia powyższych spółek przez inwestorów strategicznych.

W poniedziałek obserwowaliśmy kontynuację wzrostu rentowności 10-letnich obligacji skarbowych, które przebiły poziom 4,0%, ostatnio widziany w lutym 2017 r.

Poniedziałkowa sesja na Wall Street rozpoczęła się od sporych spadków, ale pod koniec dnia inwestorzy odrobili większość strat i dzień zakończył się niewielkimi zmianami indeksów. W ciągu handlu o ponad 2 proc., zniżkował Nasdaq Composite. Indeks w pewnym momencie znalazł się 10 proc. poniżej szczytu z listopada 2021 roku, co stanowiło sygnał wejścia rynku w fazę korekty. Akcje wielu spółek technologicznych i wzrostowych mocno spadały w pierwszym tygodniu 2022 r., co koresponduje z dalszymi wzrostami rentowności obligacji skarbowych po jastrzębim przesłaniu ostatnich minutek Fedu.

Pomimo odrobienia spadków w końcówce handlu przez inwestorów obecnych na rynkach w Stanach Zjednoczonych, sesja w Azji zakończyła się spadkami głównych indeksów. W takim otoczeniu zakładamy również słabość krajowego rynku w początkowej fazie handlu. Jak bumerang powraca również temat pandemii. W USA zanotowano wczoraj rekord nowych, dziennych zakażeń na poziomie 1,35 mln osób. Z kolei około 5 mln mieszkańców miasta Anyang w środkowych Chinach zostało objętych lockdownem w związku z wykryciem tam co najmniej dwóch infekcji wariantem koronawirusa omikron. Surowe restrykcje dotyczą już łącznie blisko 20 mln ludzi w trzech miastach ChRL.

Czerwono w Azji

Piotr Neidek, BM mBanku

Sydney, Tokio, Seul oraz Szanghaj – te miasta i ich giełdowe parkiety zostały dzisiaj zdominowane przez niedźwiedzie. O godzinie 7:00 największe spadki odnotowywał Nikkei 225, który po poniedziałkowej przerwie wrócił do gry. Po drugiej stronie zestawienia wtorkowych notowań azjatyckich indeksów brakuje zdecydowanego lidera wzrostów. Żaden z kluczowych indeksów  nie zyskuje więcej niż 0,5%. Straits Times Index, mierzący koniunkturę giełdową w Singapurze, powoli zmierza ku zeszłorocznemu szczytowi. Z tygodnia na tydzień rosną szansę na wybicie indeksu górą z długoterminowej konsolidacji.

Poniedziałkowa sesja na Wall Street okazała się bardzo emocjonująca. Pomimo początkowej przeceny i silnych spadków, indeks szerokiego rynku zamknął się tuż poniżej piątkowego finiszu. Na wykresie pojawiła się formacja młota symbolizująca gotowość byków do powrotu na parkiet. Jej długi cień zachodzi na dolne ograniczenie kanału wzrostowego. Formacja ta może okazać się pomocna w wyznaczeniu kolejnego celu dla byków. Dopóki S&P 500 przebywa wewnątrz tej struktury, dopóty magnesem pozostaje górne ograniczenie kanału. Na chwilę obecną są to okolice 4900 punktów.

Poranne notowania kontraktów na DAX wskazują na dodatnie otwarcie  rynku kasowego w Niemczech. Po wczorajszej przecenie benchmarku czterdziestu największych spółek, dzisiaj byki mają ułatwione zadanie. W momencie, w którym na Deutsche Boerse gasło światło, przecena na Wall Street trwała w najlepsze. Poprawa nastrojów w USA nie została później skonsumowana przez DAX, dlatego dzisiaj indeks blue chips powinien wystartować z wysokiego poziomu. Oporem na wtorkową sesję jest poziom 16015 punktów. Jego wybicie zneutralizowałoby poniedziałkową przecenę, a tym samym presja na ruch w kierunku 15500 pkt mogłaby zostać zatrzymana.

Po serii dziesięciu, wzrostowych sesji, na parkiet wkroczyły niedźwiedzie. Początkowo WIG20 zdobywał kolejne, coraz wyżej położone poziomy, jednakże pogarszające się otoczenie zewnętrzne w końcu doprowadziło do realizacji zysków nad Wisłą. Pomimo ujemnego zamknięcia benchmarku, sytuacja techniczna nadal jednak pozostaje pod kontrolą byków. Strefa 2300 pkt testowana jest od początku miesiąca i patrząc na wykres można odnieść wrażenie, że 2022 r. to jak na razie okres korekty płaskiej, pędzącej. Problemem pozostaje jednak niedomknięta luka hossy a to oznacza, że bez cofnięcia się do 2266 pkt zbudowanie wiarygodnego impulsu hossy może być mocno utrudnione.

Imponujący zwrot akcji w USA

Kamil Cisowski, Dom Inwestycyjny Xelion

Nowy tydzień rozpoczął się na świecie od naprawdę fascynującej sesji. Pomimo niezbyt optymistycznego zamknięcia ubiegłego tygodnia w USA, giełdy w Europie dostały z Azji sygnał do poruszania się we własnym rytmie i rozpoczęły dzień na niewielkich plusach. Ich utrzymanie okazało się problematyczne dla większości rynków po otwarciu handlu, ale do godzin popołudniowych trwała walka o wybicie się nad kreskę. Warszawa zachowywała się jeszcze lepiej, dopiero po czternastej po raz pierwszy zeszła na ujemne poziomy. Przed rozpoczęciem handlu w USA kontrakty futures na amerykański rynek zaczęły jednak wyraźnie spadać i kontynuowały ten ruch bardzo gwałtownie po otwarciu handlu, ciągnąc za sobą Stary Kontynent. Bilans dnia na głównych indeksach to spadki od 0,51% (IBEX) do 1,48% (Stoxx 600). WIG20 stracił 0,90%, ale mWIG40 i sWIG80 zaledwie 0,06% oraz 0,03%. Stabilizujący wpływ na rynek miały banki, ale poza rosnącymi Pekao (+1,53%), PKO (+0,82%) i Santander (+0,77%) siedemnaście komponentów głównego indeksu znalazło się pod kreską. Poważnie przeceniały się przede wszystkim CD Projekt (-5,31%) oraz rafinerie (Lotos o 3,58%, a Orlen o 2,55%) oraz mające bardzo słaby start roku Asseco (-2,72%).

Na wzmiankę zasługuje fakt, że rosnące rentowności w USA i dane inflacyjne wywierają narastającą presję na europejski i polski rynek długu. Rentowności bundów (10-letnie obligacje niemieckie) znajdują się na najwyższych poziomach od połowy 2019 r., bardzo blisko zera. Polskie 10-latki po raz pierwszy od 2014 r. naruszyły barierę 4%.

Sesja w USA po wybiciu grudniowych dołków nabierała naprawdę panicznego charakteru, grożąc na Nasdaqu kolejnym trzyprocentowym spadkiem i bardzo szybkim wymazaniem reszty wzrostów z IV kwartału. Co więcej, szerokość przeceny była szersza niż w ubiegłym tygodniu, S&P 500 tracił w pewnym momencie przeszło dwa procent. Gdy załamanie Wall Street zaczęło powodować oddalanie się od szczytu rentowności (10-latki naruszyły wczoraj 1,80%), zobaczyliśmy naprawdę imponujące, największe od niemal dwóch lat odbicie, w efekcie którego Nasdaq zamknął się 0,05% nad kreską, a S&P 500 stracił 0,14%. To co jest szczególnie interesujące to fakt, że ta niezwykła zmienność miała miejsce przy braku naprawdę istotnych informacji w trakcie sesji.

Handel w Azji ma mieszany przebieg, kontrakty futures na amerykańskie indeksy też zaczynają odczuwać ponowną presję, ale dzień w Europie powinien rozpocząć się od odbicia. Pozytywny wpływ na nastroje mogą mieć też łagodne wczorajsze wypowiedzi W. Putina i rosyjskich mediów oraz rzekomo „konstruktywny" przebieg rozmów z NATO. W USA zarysował się potencjalny punkt zwrotny korekty (czy też jej pierwszej fali spadkowej), ale do jej potwierdzenia potrzeba wyraźniejszego odbicia powyżej poprzednich dołków.

Dzisiejszy dzień ponownie nie będzie obfitował w dane, przyniesie natomiast wypowiedzi C. Lagarde, J. Powella, L. Mester oraz E. George, które mogą rzucić więcej światła na dalszą politykę banków centralnych.

Rynek metali będzie poważnie zaburzony z uwagi na poważne problemy techniczne, wywołujące zamknięcie LME. Zag

Giełda
Marazm w Warszawie, nerwowo w USA. Złoty zyskuje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Tydzień w korekcie
Giełda
Mocne wyniki Broadcom wspierają spółki technologiczne
Giełda
Rajd św. Mikołaja - rynkowa okazja czy bajka?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Giełda
WIG20 znów w dół. Tym razem przez CD Projekt
Giełda
Rok cyklu prezydenckiego