– Jako punkt odniesienia przyjąłbym sytuację z lat 2012–2014 – radzi Adam Łukojć, zarządzający funduszami akcji w TFI Allianz. – Pod koniec 2012 do funduszy akcji polskich, zarówno szerokiego rynku, jak i małych i średnich spółek zaczęły płynąć pieniądze. Okres dobrej sprzedaży zakończył się gwałtownie w grudniu 2013 r. odpływami netto rzędu 1,5 mld zł – wspomina Łukojć. Wcześniej, do funduszy inwestujących na GPW wpłacono o 3,3 mld zł więcej niż z nich wypłacono, z czego aż 2,2 mld zł w ciągu zaledwie trzech miesięcy od września do listopada 2013 r. – Myślę, że jeżeli teraz w ciągu paru miesięcy osiągniemy podobny wynik, inwestorzy powinni zacząć się zastanawiać, co dalej. Do hossy z lat 2006–2007 nie ma co wracać. Wtedy do funduszy akcji polskich płynęło po kilkaset mln zł dziennie – podkreśla Łukojć. Rzeczywiście w czerwcu 2007 r. sprzedaż netto funduszy akcji polskich przekroczyła 4,1 mld zł.
– 2013 r. jest dobrym drogowskazem – zgadza się Dominik Gaworecki, współzarządzający funduszem Excalibur FIZ. – Miesięczne napływy netto rzędu 500 mln – 1 mld zł, utrzymujące się kilka miesięcy pod rząd, potraktowałbym jako światło pomarańczowe. Sprzedaż netto na poziomie 2 mld zł lub więcej w ciągu jednego miesiąca – jako czerwone – przekonuje.
Nie tylko napływy
Gaworecki zastrzega, że sam poziom napływów jest tylko jednym z kilku parametrów, które bierze pod uwagę przy ocenie sytuacji rynkowej. Zresztą nawet oceniając sprzedaż netto funduszy, trzeba wziąć pod uwagę więcej kryteriów niż miesięczna przewaga wpłat nad wypłatami. – Poza wartością samej sprzedaży netto, bardzo ważna jest również „szerokość" napływów. Teraz kapitał płynie zaledwie do kilku funduszy akcji polskich – najlepszych lub takich, które wsparte są celami sprzedażowymi we własnej sieci dystrybucji. Można powiedzieć, że są to ciągle „punktowe", a więc mało reprezentatywne napływy – zwraca uwagę prezes Quercusa.
Z kolei Adam Łukojć radzi pamiętać o odpływach, którymi napływy były poprzedzone. Od stycznia 2014 r. do grudnia 2016 r. z funduszy lokujących na GPW wypłacono o 4,2 mld zł więcej niż do nich wpłacono. To nie znaczy, że po styczniowo-lutowych napływach na poziomie 0,5 mld zł, inwestorzy mogą jeszcze wpłacić do funduszy równo 3,7 mld zł, zanim przyjdzie bessa. Bez wątpienia jednak przestrzeni do napływów jest dużo więcej, niż gdyby ostatnio kapitał z funduszy nie uciekał wcale.
[email protected]