Opłaty za zarządzanie stopniowo się kurczą. Przed nami ostatni rok z limitem 2,5 proc. Oczywiście dotyczy to wszystkich rodzajów funduszy otwartych. Tym razem zniżka jest bardziej bolesna dla TFI niż przed rokiem, z drugiej strony powinna przynieść znacznie większe korzyści uczestnikom, którzy chętnie przenoszą pieniądze z banków.
Przychody głównie z opłaty stałej
Opłata za zarządzanie funduszem inwestycyjnym odejmowana jest automatycznie z aktywów, stąd stopy zwrotu z inwestycji, jakie widzi klient, podawane są już netto. Wysokość opłaty za zarządzanie to jedna z kluczowych cech, która w ostatnich latach odróżniała krajowe strategie od zagranicznych. Zwróciło na to uwagę Ministerstwo Finansów w uzasadnieniu do projektu rozporządzenia, dotyczącego maksymalnych stawek, zauważając m.in., że występujące na krajowym rynku funduszy inwestycyjnych poziomy wynagrodzenia są znacząco wyższe niż w innych w państwach UE i EOG. Według rządowych obliczeń w latach 2011–2016 przychody osiągane przez TFI z zarządzania funduszami inwestycyjnymi wyniosły 15 257 mln zł, natomiast wynik finansowy netto w okresie 2011–2015 to łącznie 2202 mln zł. Wysokość wypłaconych dywidend to 498,5 mln zł. Ministerstwo zwracało uwagę, że średni poziom wskaźnika rentowności kapitału własnego (ROE) osiąganego przez TFI w latach 2011–2016 wyniósł 34 proc., natomiast średni poziom udziału dywidend wypłaconych przez TFI z osiąganych wyników finansowych netto w poszczególnych latach 2011–2015 w stosunku do kapitału własnego TFI sięgał 33 proc. Łączna wartość aktywów FIO i SFIO wynosiła w 2016 r. średnio około 131,3 mld zł, wartość zaś pobranego wynagrodzenia za zarządzanie wyniosła 2,11 mld zł. Zdecydowana większość (98,14 proc.) tej kwoty przypadała na wynagrodzenie stałe. W zależności od towarzystwa, udział wynagrodzenia stałego w łącznej wartości wynagrodzenia za zarządzanie wynosił od 57,42 do 100 proc., średnio zaś kształtował się na poziomie 96,52 proc.
Ostatnie lata są jednak dla TFI jako całości znacznie szczuplejsze, co wiąże się m.in. ze spadkiem aktywów na skutek utraty wartości papierów w 2018 r. czy wypłat kapitału z kilku prywatnych towarzystw. Z kolei po marcowym wstrząsie z 2020 r. rynek odbudowuje się właściwie aż do teraz. Jak wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego, między I a III kwartałem 2020 r. TFI miały łącznie 589,3 mln zł zysku netto wobec 708,4 mln zł rok wcześniej. Z kolei przychody ogółem po trzech kwartałach 2020 r. sięgnęły 2472 mln zł wobec 2676 mln zł rok wcześniej. Największą część przychodów stanowiły oczywiście przychody z tytułu zarządzania funduszami inwestycyjnymi, które wyniosły 2353 mln zł, podczas gdy rok wcześniej było to 2552 mln zł. Wartość zarządzanych aktywów wyniosła 363,3 mld zł, podczas gdy pod koniec II kwartału 2020 r. było to 353,5 mld zł, a rok wcześniej 375,6 mld zł.
Wyniki finansowe TFI najprawdopodobniej jeszcze się skurczą w roku 2021. Napływy do funduszy w ostatnich miesiącach co prawda dopisują i raczej nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. Źródłem wpłat cały czas pozostają bankowe depozyty, przenoszone do TFI przez osoby do niedawna oszczędzające na lokatach. Z drugiej strony świeży kapitał kieruje się niemal wyłącznie do funduszy dłużnych, gdzie opłaty są zwykle najniższe na tle pozostałych kategorii funduszy.