Chociaż w ostatnich dniach emocji na rynkach nie brakuje, a za sprawą sektora bankowego jest ich nawet w nadmiarze, to zupełnie nic sobie z tego nie robi nasza waluta. Oczywiście para USD/PLN jest podatna na to, jak zachowuje się EUR/USD, jednak jeśli już popatrzymy na zachowanie złotego w relacji do euro, widać, że nasza waluta trzyma się dzielnie, szczególnie biorąc pod uwagę wspomniane otoczenie.
Spore zaskoczenie
Oczywiście złoty w ostatnim czasie też miał lepsze i gorsze sesje, ale notowania dalej trzymają się ograniczonego pasma. Od pewnego czasu para EUR/PLN jest „przyspawana” do okolic 4,70. W ciągu ostatniego miesiąca złoty umocnił się nawet wobec euro o około 0,8 proc.
Obserwatorzy nie kryją zaskoczenia mocną postawą złotego. Rok temu, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie i kapitał uciekał od ryzyka, złoty otrzymywał mocne ciosy. W pewnym momencie za euro trzeba było płacić nawet ponad 5 zł. Teraz sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Złoty zachowuje się tak, jakby nic się nie wydarzyło. Postrzeganie ryzyka w Polsce było zupełnie odmienne na początku wojny niż w przypadku obecnego kryzysu bankowego, niemniej jednak złoty i tak imponuje. Dla porównania w ciągu ostatniego miesiąca forint osłabł wobec euro o ponad 4 proc.
– Złoty jak na razie przechodzi „suchą stopą” przez kryzys w sektorze bankowym USA oraz zawirowania związane z Credit Suisse. Być może dzieje się dlatego, że inwestorzy nie traktują tego jako ryzyko systemowe. Dodatkowo brak znacznej wyprzedaży złotego to również efekt tego, że główne banki centralne działają w sposób szybki i zdecydowany i przynajmniej sprawiają wrażenie pełnej kontroli sytuacji. Jak jest w rzeczywistości – o tym przekonamy się za jakiś czas. Na ten moment bankierzy w skuteczny sposób chronią rynek przed „rozlaniem się” problemu i wybuchem ogromnej awersji do ryzyka. To może pomagać złotemu – mówi Łukasz Zembik, analityk Oanda TMS Brokers. Jak dodaje, na siłę złotego wpływa również fakt, że perspektywy gospodarcze Europy polepszyły się w ostatnim czasie. – Wcześniej oczekiwano, że gospodarka skurczy się w tym roku. Aktualne prognozy wskazują wzrost, choć będzie on minimalny. Dodatkowo sektor bankowy w Europie jest w zdecydowanie lepszej kondycji niż amerykański w 2008 r. Wysokie odsetki powodują, że zyski instytucji są wyższe. Sektor spełnia wymogi płynnościowe, a odsetek niespłacanych kredytów znajduje się na najniższym poziomie od lat – podkreśla Zembik.