Okazał się on dużo bardziej wrażliwy na globalne zawirowania na rynkach akcji, gdy dotarło do inwestorów, że czołowe banki centralne nie są zainteresowane zbyt szybkim odchodzeniem od dalszego zaostrzania polityki pieniężnej, na co jeszcze do niedawna mocno liczono. Oliwy do ognia na warszawskim parkiecie dolała opinia rzecznika TSUE w sprawie kredytów frankowych. Przełożyła się ona na negatywne nastawienie inwestorów do krajowego sektora bankowego, który ma duży udział w indeksie WIG20. Szkodliwy okazał się też nieoczekiwany powrót tematu podatku od zysków nadzwyczajnych, który mocno uderzył w notowania państwowych koncernów mających silną reprezentację w indeksie. W takim mało sprzyjającym otoczeniu inwestorzy preferowali akcje mniejszych firm kosztem tych największych. W efekcie indeks dużych firm od początku stycznia zyskał tylko ok. 0,5 proc., podczas gdy mWIG40 i sWIG80 są na plusie odpowiednio 10 i 14 proc. To odwrócenie sytuacji z ostatniego kwartału minionego roku, w trakcie którego najbardziej efektowne wzrosty cen akcji miały miejsce w gronie największych krajowych spółek, odreagowujących silną przecenę z poprzednich naznaczonych bessą miesięcy. Dzięki trwającemu od jesieni odbiciu segment „średniaków” odrobił już ponad połowę strat z ubiegłorocznej bessy. Z kolei sWIG80 w ostatnich dniach po niemal roku powrócił powyżej okrągłej bariery 20 tys. pkt.

Jak wyjaśnia Adam Łukojć, dyrektor departamentu zarządzania portfelami akcji TFI Allianz za tegoroczną falą wzrostów nie kryły się czynniki czysto fundamentalne. – Nie widać dobrych fundamentalnych powodów do tego, żeby akurat w ostatnich tygodniach małe spółki zachowywały się wyraźnie silniej od spółek dużych. Istnieją dobre długoterminowe powody, lecz w krótkim okresie – w ciągu ostatnich dwóch miesięcy – nie wydarzyło się nic istotnego. W długim okresie małe spółki powinny zachowywać się lepiej od dużych, ponieważ ich wyniki finansowe poprawiają się szybciej; ta różnica jednak nie powinna raczej przekraczać kilku punktów procentowych w skali roku. Jeśli w krótkim terminie różnica jest większa, to być może wytłumaczeniem są przepływy kapitału, a nie fundamenty – ocenia ekspert. – Część inwestorów mogła uznać, że napływy do PPK powinny pomóc przede wszystkim akcjom małych spółek, mniej płynnym od akcji dużych przedsiębiorstw, i z tego powodu chętniej je kupowali. Inny powód dotyczący przepływów kapitału może być związany z podatkami: dość często w Polsce początek roku jest względnie dobry dla akcji małych spółek. Być może część lokalnych inwestorów wraca na rynek po zrealizowaniu straty podatkowej w poprzednim roku – wskazuje.