Prognozy te kontrastują z nastrojami inwestorów, którzy w ostatnich czterech miesiącach wywindowali indeks Euro Stoxx50 o 25 proc. w czym spory udział miał Mario Draghi, prezes Europejskiego Banku Centralnego, który w sierpniu zapowiedział nieograniczony skup obligacji z rynku. Spółki z indeksu Euro Stoxx 50 wyceniane są najwyżej od 2,5 roku, a wskaźnik cena/zysk dla nich wynosi 9,5.

Niedźwiedzie argumentują, że pogarszające się prognozy dla firm od niemieckiego Daimlera (właściciel Mercedesa) po włoski bank UniCredit (strategiczny udziałowiec Pekao) świadczą o wątpliwościach analityków co do szans  poprawy koniunktury w strefie euro. Ich zdaniem kursy akcji zostały nadmiernie wywindowane i stało się to zbyt szybko.

Byki mają swoje argumenty. Uważają, że wyceny mogą jeszcze pójść do góry. Ich zdaniem zakupy obligacji dokonywane przez EBC obniżą koszty zaciągania długu przez rządy, kraje znajdujące się  w kryzysie będą miały możliwość rozwiązania swoich problemów i euro przetrwa.

Luke Ellis, odpowiedzialny za fundusze hedgingowe w Man Group, uważa jednak, że rynek osiągnął szczyt możliwości i  nadszedł czas by w portfelu mieć raczej mniej akcji niż więcej.