Mamy kolejny, zaskakujący zwrot akcji w sprawie spółki Uboat-Line. Jej nowy akcjonariusz, Zbigniew Stonoga nie zrezygnował z oferowania akcji. Wcześniej próbował handlu bezpośrednio przez Facebooka. Wobec zarzutów o liczne naruszenia prawa znalazł inny sposób. Założył nową spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, która jest właścicielem papierów Uboat-Line. Nadał jej znamienną nazwę AKukuKNF. Na Facebooku umieścił jej akt założycielski.
– Nie ma wątpliwości, że w tym przypadku doszło do przeprowadzenia oferty publicznej. Analizujemy sytuację pod kątem ewentualnego naruszenia przepisów – mówi Maciej Krzysztoszek z biura prasowego KNF. Dodaje, że jeśli chodzi o nowo utworzoną spółkę, to Komisja nie ma na to wpływu.
„Ogromny zysk lub klapa"
Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych komentuje, że udziały w spółce z o.o. można oferować w sposób publiczny. – Niemniej w przypadku obecnej propozycji pana Stonogi, jak i ostatnich wydarzeń wciąż pojawia się wiele pytań – podkreśla SII. Na swoim profilu na Facebooku Stonoga informuje, że inwestorzy, którzy zostaną udziałowcami, będą mieli prawo do zysków. „W takich przedsięwzięciach zawsze jest ryzyko. Nie jest tajemnicą, że spółka jest w trudnej sytuacji, gdyż musi wykupić obligacje, które stały się wymagalne, ale one kosztują tylko 20 proc." – pisze dalej Stonoga. Nie kryje zarazem, że ryzyko całego przedsięwzięcia jest bardzo wysokie. „Przed nim Was przestrzegam, gdyż nie chcę po trupach zarabiać. Tu będzie zysk ogromny albo całkowita klapa. Zastanówcie się, aby nie było pretensji do mnie" – pisze. Dalej udziela precyzyjnych wskazówek dotyczących inwestycji. Podaje numer konta, gdzie inwestorzy mogą wpłacać pieniądze. Informuje też, że do sprzedania jest 12 500 udziałów, każdy o wartości 50 zł. Nowa spółka jest właścicielem ponad 4,8 mln akcji Uboat-Line.
Reakcje potencjalnych inwestorów są mocno zróżnicowane. Niektórzy pomysł uważają za niepoważny żart. Innym natomiast się podoba. – Dla samej nazwy spółki warto wpłacić pieniądze – argumentuje jeden z nich.
Prezes się ewakuował
Stonoga odkupił akcje od byłego prezesa Grzegorza Misiąga. Ten sprzedał cały pakiet po 0,1 zł za sztukę. Na rynku kosztowały wtedy ok. 0,3 zł. Stonoga – od razu po zakupie – zaoferował na Facebooku sprzedaż akcji po 1 zł. Uboat-Line ma problemy z realizacją zapowiadanej przez Misiąga strategii. Ten zaś po upłynnieniu pakietu zrezygnował ze stanowiska. Nie omieszkał jeszcze na Facebooku – używając wulgaryzmów – mocno skrytykować SII, które zajęło się sprawą i zawiadomiło KNF.