W 2016 r. australijska firma Prairie Mining chce złożyć wniosek o koncesję wydobywczą w ramach projektu budowy kopalni węgla na Lubelszczyźnie. – Pomimo niskich cen węgla w jasnych barwach widzimy perspektywy dla tego surowca, zwłaszcza w lubelskim zagłębiu – przekonuje Ben Stoikovich, prezes Prairie. Inwestycja pochłonie 684 mln dolarów (około 2,6 mld zł).
Spółka zadebiutowała w piątek na warszawskiej giełdzie. Przez cały dzień nie zawarto akcjami spółki żadnej transakcji. Prairie jest jednocześnie notowany w Londynie i Sydney, a kapitalizacja firmy na tym ostatnim rynku sięga 43 mln dolarów (około 114 mln zł).
Za wcześnie na szacunki
Analitycy zwracają uwagę, że obecność australijskiej spółki na GPW to nowość na polskim rynku. – Na giełdach w Australii czy USA jest wiele takich firm, które mają w portfelach różne projekty poszukiwawcze (tzw. junior miner). Zwykle udaje się zrealizować jakieś 10–15 proc. z nich – zauważa Artur Iwański, analityk DM PKO BP. Andrzej Knigawka z ING Securities dodaje, że skoro Prairie realizuje inwestycję w Polsce, to oczywiste jest, że chce przybliżyć się do tego rynku. – Takich firm poszukiwawczych na świecie są tysiące i dobrze się stało, że jedna z nich notowana jest także w Warszawie – mówi Knigawka.
Eksperci przyznają jednak, że choć idea budowy niskokosztowej kopalni na Lubelszczyźnie wydaje się racjonalna, to na tym etapie trudno ocenić, czy projekt uda się zrealizować. – Dopiero bankowe studium wykonalności pozwoli nam dokładniej wycenić projekt, ocenić jego kluczowe parametry i odnieść się do giełdowej wyceny australijskiej spółki – twierdzi Iwański. Natomiast Knigawka zwraca uwagę na niekorzystny klimat wokół węgla. – Może on sprawić, że zebranie pieniędzy na tę inwestycję nie będzie łatwe. Z drugiej jednak strony spółce udało się ostatnio pozyskać partnera, który wyłożył już część środków – zauważa analityk ING Securities.