Na warszawskim parkiecie jest jednak spore grono spółek, które od tego momentu pozwoliły inwestorom sowicie zarobić. Przyjrzeliśmy się firmom, których akcje od lipca 2007 r. do tej pory podrożały najmocniej. Czy na walory tych emitentów nadal warto stawiać?
Ciążą koszty pracy
Najwięcej zarobili posiadacze akcji Amiki, mimo że w ostatnich miesiącach notowania producenta sprzętu gospodarstwa domowego były pod presją podaży. Historyczny szczyt w ujęciu intraday został ustanowiony już 27 września 2016 r. na 213,9 zł. We wtorek walory Amiki kosztowały 129 zł. – Perspektywy dla Amiki na najbliższe kwartały są w dalszym ciągu wymagające. Dużym problemem pozostaną wyższe rok do roku koszty pracy. Dodatkowo mocny złoty jest korzystny dla spółki, a otoczenie walutowe może pomagać niektórym jej konkurentom – ocenia Marcin Nowak, analityk Ipopemy Securities. Na drugim miejscu znalazło się Forte. W ostatnich miesiącach notowania producenta mebli również nie cieszą się wzięciem. W 2017 r. spółka notowała rozczarowujące wyniki. Część analityków spodziewa się, że począwszy od II kwartału 2018 r., sytuacja powinna się poprawić, głównie po stronie kosztów, ze względu na rozruch fabryki płyty wiórowej. W ten sposób spółka uniezależni się od dostawców zewnętrznych.
Odzież i obuwie w cenie
W ostatnich latach bardzo dobrze radziły sobie też notowania LPP i CCC. Kursy akcji tych spółek w ostatnich dniach znalazły się na szczytach wszech czasów. – Obecne wyceny CCC i LPP są na dość wysokich poziomach, co jest efektem publikowania bardzo dobrych danych miesięcznych i kwartalnych, a także osłabiającego się dolara. Aktualne ceny implikują bardzo wymagające wskaźniki, EV/EBITDA ok. 18– 20x na 2018 r., co jest jednym z najwyższych poziomów w branży detalicznej na świecie. Dlatego w mojej ocenie dalszy potencjał wzrostu kursu tych spółek jest mocno ograniczony i w dużej mierze będzie zależał od sytuacji na giełdzie i skłonności do akceptacji wysokich wycen przez inwestorów – ocenia Konrad Księżopolski, szef działu analiz Haitong Banku.
Słodycze i ukraiński cukier
W ostatnich latach dobrze prezentował się też kurs Wawelu. Piotr Kaźmierkiewicz, analityk CDM Pekao, zwraca uwagę, że w przypadku tej spółki potwierdza się maksyma „mniej czasem oznacza lepiej". – Choć przychody ze sprzedaży w 2017 r. prawdopodobnie będą niższe r./r., to zysk brutto na sprzedaży będzie porównywalny, co oznacza zwiększenie uzyskiwanych marż. Ostatnie kwartały pozwoliły na wykorzystanie sprzyjających warunków wewnętrznych (rosnące dochody gospodarstw domowych), które częściowo ograniczają spadek sprzedaży przez kanał dyskontowy (ograniczenie współpracy z Biedronką) – mówi analityk. Dodaje, że szansą na 2018 r. jest rosnący popyt na wyroby Wawelu za granicą, gdzie rozpoznawalność marki rośnie, co pozwoliło na powrót marży brutto ze sprzedaży do poziomów ponad 38 proc. – W bieżącym roku spółka będzie dalej czerpać korzyści z utrzymujących się niskich cen kakao, masła kakaowego oraz cukru. Przy względnie stałych kosztach sprzedaży i zarządu oczekujemy, że wynik netto za 2018 r. będzie wyższy niż osiągnięty w 2017 r., co przy i tak atrakcyjnej bieżącej wycenie na wskaźniku C/Z na poziomie 15x, stawia Wawel w gronie potencjalnych faworytów do kontynuacji wzrostu – kwituje ekspert.
Po kryzysie na Ukrainie mocno odbiły też notowania tamtejszej Astarty. – Najbliższe wyniki kwartalne mogą być rozczarowujące. Spadająca cena cukru na Ukrainie zdecydowanie będzie działać negatywnie, będą też widoczne efekty słabszej pogody z zeszłego roku – mówi Nowak.