Zgodnie z najnowszą wersją wysokość kosztów pozaodsetkowych obniżono do 10 proc. (z 25 proc. obowiązujących do tej pory w przypadku kosztów niezależnych od okresu kredytowania) i również do 10 proc. (z 30 proc. obowiązujących teraz, w przypadku gdy koszty uzależnione były od okresu kredytowania).
To wielka i zaskakująca zmiana, bo jeszcze równo tydzień rząd przyjął nową wtedy wersję ustawy o kredycie konsumenckim, która zakładała, że koszty pozaodsetkowe będą wynosić odpowiednio 20 proc. i 25 proc., co nie było aż tak dużym cięciem w porównaniu do obecnych.
Rząd argumentuje, że celem zaostrzenia regulacji jest zwiększenie ochrony konsumentów przed nakładaniem na nich przez instytucje udzielające kredytów i pożyczek „nieuzasadnionych kosztów".
Rząd twierdzi, że proponowane rozwiązania „nie powinny budzić sprzeciwu podmiotów udzielających kredytów i pożyczek (w trybie ustawy o kredycie konsumenckim), ponieważ podmiot udzielający pożyczki lub kredytu konsumentowi, powinien uzyskiwać wynagrodzenie z jej oprocentowania, nie zaś z dodatkowych opłat, marż czy prowizji, które nie powinny przewyższać rzeczywistych kosztów ponoszonych przez udzielającego pożyczki lub kredytu".
Wiadomo, że najbardziej ucierpią firmy pożyczkowe, szczególnie te, które dużą część dochodów uzyskiwały z przychodów pozaodsetkowych oraz te, które prowadzą działalność za pomocą tradycyjnej dystrybucji (nie online) i które celują w bardziej ryzykownych klientów (którym dokładają dodatkowe opłaty w celu zabezpieczenia swojego ryzyka kredytowego). Jednak sprawa dotknie także same banki i SKOK-i, głównie dotyczyć to będzie kredytów konsumpcyjnych. Sektor ten w 2018 r. sprzedał kredyty konsumpcyjne za 84 mld zł.