Zamiast 3,4 mln zł zysku operacyjnego firma kierowana przez Jędrzeja Wittchena miała kilkadziesiąt tys. zł straty. Za sprawą niekorzystnych kursów walut wynik netto znalazł się pod kreską ze stratą w wysokości 2,6 mln zł.
Zarząd Wittchenu tłumaczy pogorszenie wyników przede wszystkim epidemią. Podobnie jak inne firmy z branży liczy na to, że uda mu się obniżyć koszty najmu powierzchni handlowej. Śladem LPP zarząd (tworzą go właściciele posiadający 75 proc. akcji) pobiera także symboliczną złotówkę wynagrodzenia. Tak ma być do czerwca. W sieci sprzedaży detalicznej grupy na razie cięć nie widać. W końcu marca Wittchen prowadził 108 własnych punktów sprzedaży detalicznej o łącznej powierzchni 8,66 tys. mkw. Była ona mniejsza o 45 mkw. niż w grudniu, ale większa niż przed rokiem, gdy wynosiła 7,86 tys. mkw. Wittchen tracił przychody w kraju. E-sklepy za granicą dały mu obroty wyższe o 16 proc. niż przed rokiem (blisko 5 mln zł).
Do czynników, które będą wpływały na wyniki, zarząd zalicza m.in. tendencje na rynku dóbr luksusowych. Tu sygnały są różne. Ikona segmentu, Grupa Burberry, odwołała wypłatę dywidendy i ostrzegła, że jej zdaniem wirus zmienia sposób, w jaki żyją ludzie, a konsumenci dóbr luksusowych „będą pod presją". – W kryzysie luksus ma się dobrze. Najzamożniejsi nie tracą i lubią się nagradzać – mówi Grzegorz Pilch, prezes VRG.