Panująca w Polsce pandemia koronawirusa ma coraz większy wpływ na działalność przedsiębiorstw zajmujących się przetwarzaniem i uzdatnianiem stłuczki szklanej, w tym grupy kapitałowej Krynicki Recykling.
– Popyt jest dość stabilny jeśli chodzi o wolumeny, ale widać zmianę co do preferencji kolorystycznych. Polskie huty sygnalizują bardzo duże zapotrzebowanie na opakowania ze szkła bezbarwnego kosztem kolorów, co wynika z gromadzenia przez Polaków zapasów żywnościowych oraz wzrostu zakupów mocnych alkoholi, w tym przede wszystkim spirytusu do dezynfekcji – mówi Adam Krynicki, prezes Krynicki Recykling.
Rosną ceny sody
Dodaje, że dla spółki może oznaczać to przejściowe problemy ze zbytem stłuczki zielonej, brązowej i tzw. miksu. Z drugiej jednak strony po ostatnich ciepłych tygodniach widać, że spożycie piwa wzrosło o kilkanaście procent w ujęciu rok do roku. W rezultacie problem ten może być mniejszy dla spółki, niż wydawało się jeszcze kilka tygodni temu.
Olsztyńska spółka uważa, że wzrost popytu na szkło, a tym samym na stłuczkę, jest w tym roku raczej nieunikniony. Oprócz okoliczności związanych z pandemią koronawirusa wpływ na to mają umacniające się trendy długofalowe. – Mówię tu przede wszystkim o rosnącej świadomości ekologicznej społeczeństwa i zasłużenie złej prasie plastiku. Od strony producentów – czyli hut – wkład szklany do pieca jest coraz bardziej opłacalny ekonomicznie, bo ceny sody rosną, podobnie jak koszty emisji CO2 – twierdzi Krynicki.
Przyznaje, że firma cały czas odczuwa skutki wzrostu podstawowych kosztów w ostatnich dwóch, trzech latach. Chodzi przede wszystkim o wydatki na energię, wynagrodzenia i usługi obce. Dodatkowo ostatnio mocno rosną koszty utylizacji odpadów produkcyjnych. – Podjęliśmy i w dalszym ciągu będziemy podejmować działania optymalizacyjne, dzięki czemu zapobiegamy ograniczeniu marżowości. Na pewno w świetle występującej pandemii niebawem pojawią się przed nami i naszymi kontrahentami nowe wyzwania związane z redukcją kosztów – twierdzi Krynicki.