W odpowiedzi na list sekretarza skarbu USA Stevena Mnuchina dotyczący wprowadzenia taryf na produkty tych państw, które wprowadzą podatek cyfrowy, europejscy przywódcy zaproponowali wdrożenie daniny etapami. Początkowo podatek obejmowałby wyłącznie zautomatyzowane firmy świadczące usługi cyfrowe. – Takie podejście znacznie ułatwiłoby osiągnięcie rozwiązania odpowiadającego obu stronom, a jednocześnie umożliwiłoby osiągnięcie porozumienia jeszcze w tym roku – stwierdzono w liście. – Utorowałoby to również drogę do omówienia rozwiązań przejściowych, zwłaszcza w odniesieniu do istniejących lub przyszłych krajowych podatków od usług cyfrowych – podsumowano.

W tym miesiącu Stany Zjednoczone wszczęły dochodzenia w sprawie przedstawionych przez sygnatariuszy listu projektów wdrożenia podatku cyfrowego. Poprzednie śledztwo zakończyło się wystosowaniem ostrzeżenia o możliwych cłach na francuskie produkty. Według krytyków giganci technologiczni czerpią duże zyski z rozwoju na rynkach lokalnych, jednak w parze z zyskami nie idą wpłaty do kas publicznych. Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych twierdzą natomiast, że jest to zwykła dyskryminacja amerykańskich firm.

OECD, która od 2016 r. pracuje nad wprowadzeniem globalnego podatku cyfrowego, w swoich działaniach skupia się na dwóch sektorach: zautomatyzowanych usług cyfrowych, jak m.in. wyszukiwarki internetowe czy platformy społecznościowe, oraz firmach sprzedających towary i usługi. W zeszłym miesiącu organizacja stwierdziła, że proces etapowy może być konieczny, jednak nie wpłynie to na ustalony termin ukończenia prac, czyli koniec 2020 r.