Tylko do piątku trwają konsultacje w Ministerstwie Aktywów Państwowych w sprawie wykuwanej właśnie nowelizacji kodeksu spółek handlowych. Nowe przepisy mogą mieć doniosły wpływ na polską gospodarkę, bo dotyczą grup kapitałowych – a jako część takich grup działa dziś większość krajowych spółek akcyjnych i z ograniczoną odpowiedzialnością.
Podczas dyskusji nad modelem kontroli holdingów ścierały się pomysły, by uregulować je na wzór wojska lub odwrotnie – skupić się raczej na mocnej ochronie praw akcjonariuszy mniejszościowych.
Ostateczny projekt jest bliski pierwszej wersji. Spółki matki w holdingach mają dostać do ręki silne polecenia wiążące, które spółkom zależnym z ich grupy nie pozostawią wiele pola do negocjacji czy podważania decyzji. Zależnie od liczebności akcjonariuszy mniejszościowych spółki zależne będą musiały posłusznie słuchać poleceń, nawet jeśli skończy się to dlań upadłością – lub będą mogły odrzucić polecenie albo je przyjąć, pod warunkiem że spółka matka zrekompensuje szkodę. Prof. Andrzej Szumański, współautor projektu, twierdzi, że interesy mniejszościowych akcjonariuszy i udziałowców będą należycie chronione m.in. przez możliwość wykupu za godziwą cenę, tzw. sell-out.
Część ekspertów krytykuje jednak projekt. Prof. Adam Opalski z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że zmiany zalegalizują transfer wartości w ramach holdingu, z pokrzywdzeniem praw mniejszości, a ochrona w sądach jest dziś iluzoryczna. – Doradzając akcjonariuszowi spółki zależnej, ostrzegłbym go, że powinien liczyć się ze scenariuszem sprzedaży akcji, bo jest na straconej pozycji – mówi prof. Opalski.