Prezes Elektrimu Tomasz Gillner-Gorywoda sygnalizował, że spółka nie wróci na GPW jeśli atmosfera wśród akcjonariuszy nie poprawi się. Atmosferą i działaniami PAE tłumaczył wcześniej wniosek skierowany do Komisji Nadzoru Finansowego o zawieszenie postępowania ws. zatwierdzenia prospektu. Mniejszościowi akcjonariusze nie zgadzają się z zarzutami, że ich postępowanie uzasadnia rezygnację z powrotu firmy na giełdę. Chcą nadal, by akcje Elektrimu wróciły na rynek, gdy wyjaśnione zostaną kwestionowane przez nich transakcje grupy.
Elektrim (grupa ma około 9 proc. akcji Cyfrowego Polsatu i kontrolny pakiet ZE PAK), za zgodą zarządu GPW, opuścił parkiet w 2008 r. na czas postępowania upadłościowego. Mimo to od 12 lat zachowuje się jak spółka publiczna. Ten dualizm może się skończyć.
Środowe NWZ miało wskazać DM Trigon na nowego depozytariusza akcji w miejsce KDPW. Jako podstawę prawną wskazano wprowadzony w ub.r. przepis o dematerializacji akcji dla spółek niepublicznych. Na wniosek prezesa punkt wypadł z porządku obrad. „Mimo że formalnie Elektrim nie jest spółką publiczną, wszystkie jej akcje są zdematerializowane i zarejestrowane w KDPW. Dodatkowo Elektrim podlega obowiązkom wynikającym z ustawy o ofercie do momentu wyrejestrowania akcji z KDPW. Takie wyrejestrowanie będzie możliwe dopiero za zgodą KNF" – wyjaśniał zarząd. Jak mówił Gorywoda, Elektrim jest „w luce prawnej" i zwrócił się do KNF z pytaniem, jak ma się zachować. ziu