IPO STS Holdingu obejmowało wyłącznie papiery należące do rodziny Juroszków – w ich rękach pozostanie 70 proc. kapitału. Według naszych informacji, księga popytu została w pełni pokryta już pierwszego dnia, cenę sprzedaży wytargowano na poziomie 23 zł, bliżej dolnej granicy nieoficjalnych widełek (22–26 zł). Dało to wycenę spółki na poziomie 3,59 mld zł. Analitycy jednej z instytucji pracujących przy IPO wycenili bukmachera metodą porównawczą i DCF na 4,05–4,84 mld zł, czyli 25,9–31 zł na akcję.
Pozostające w rękach Juroszków papiery są objęte 360-dniowym ograniczeniem zbywania.
STS to największy legalny bukmacher w Polsce, ma dawać inwestorom ekspozycję na rosnący – tak przewidują eksperci, jeśli chodzi o najbliższe lata – rynek zakładów. Ma wypłacać dywidendy sięgające 100 proc. zysków. W trakcie oferty holding poinformował o pobraniu ponad 67 mln zł dywidendy ze spółki prowadzącej działalność bukmacherską – te pieniądze będą przeznaczone na dywidendę, która zostanie wypłacona akcjonariuszom STS Holdingu w 2022 r.
Wpływy z IPO rzędu 1 mld zł brutto rodzina Juroszków zamierza reinwestować w Polsce i za granicą. W tym roku przedsiębiorcy kupili m.in. mniejszościowe pakiety towarzystw funduszy inwestycyjnych: Skarbca i Quercusa. Na GPW od kilku lat notowany jest również deweloperski Atal – pierwszy filar rodzinnego imperium.
– Od relatywnie niedawna sporo środków dywersyfikujemy, także za granicą, gdzie chcemy się rozwijać. Część inwestycji realizujemy z ojcem wspólnie, część osobno, część ze wspólnikami. Inwestujemy w USA, Wielkiej Brytanii, Szwecji, ale w branże, które znamy, czyli przede wszystkim spółki bukmachersko-kasynowe. Oczywiście nieruchomości również są istotnym składnikiem portfela – mówił wiosną w wywiadzie Mateusz Juroszek, prezes STS. AR