W resorcie finansów trwają analizy dotyczące ewentualnej zmiany w sposobie liczenia podatku od gier i zakładów wzajemnych. Kiedy STS Holding, największy polski bukmacher, wchodził na giełdę, podkreślano potencjalny pozytywny wpływ legislacji na wyniki finansowe. Diabeł tkwi w szczegółach.
Dwie daniny
Dziś podatki są dwa. Pierwszy, w wysokości 12 proc., płaci się przy zawieraniu zakładu. Drugi podatek, w wysokości 10 proc., płaci się od wygranej. Wiceminister finansów Jan Sarnowski ujawnił jedynie w odpowiedzi na interpelację poselską, że analizy dotyczą zmiany tego pierwszego. Opodatkowany byłby nie obrót, tylko tzw. GGR (gross gaming revenue, wartość zawartych zakładów pomniejszona o wypłacone wygrane, przed 10-proc. podatkiem od gier). Wiceminister mówił wyraźnie o zmianie podstawy opodatkowania – nic o samej wysokości daniny.
Prezes STS Holdingu Mateusz Juroszek mówił podczas road show przed grudniowym debiutem spółki na GPW, że efektywne opodatkowanie GGR to 48 proc., czyli bardzo dużo na tle innych krajów. Z punktu widzenia STS-u kluczowe będzie zatem to, czy w wyniku ewentualnych zmian obciążenie na poziomie GGR się zmniejszy czy nie.
Z drugiej strony, podatek „obrotowy" – bardzo korzystny dla fiskusa, bo niezależny od wygranej – to duże obciążenie dla legalnie działających bukmacherów. Szara strefa jest wciąż silna – blokowanie stron w internecie nie przynosi skutków – tu na wygraną pracuje 100 proc. wpłaconych przez klienta pieniędzy, a nie 88 proc. Niwelacja tej różnicy oznaczałaby spadek atrakcyjności podmiotów bez licencji, które nie odprowadzają ani podatku „obrotowego", ani od wygranych. Skorzystałby na tym i fiskus, i legalnie działające przedsiębiorstwa.
– Obecnie działający w Polsce bukmacherzy płacą 12 proc. podatek od obrotu, który jest jednym z najwyższych w Europie. W 2020 r. szara strefa w sektorze gier hazardowych online wygenerowała obrót na poziomie 12,6 mld zł. Racjonalizacja ram funkcjonowania branży mogłaby przynieść ograniczenie szarej strefy oraz zwiększyć wpływy do budżetu. Rozwiązaniem nie jest jednak sama zmiana formy podatku z obrotowego na GGR, ale obniżenie efektywnej stawki opodatkowania. Oznacza to, że musiałby on znajdować się na takich poziomach jak w większości państw UE, tj. 15–25 proc. od GGR – mówi prezes Mateusz Juroszek.