WIG20, po wyznaczeniu w drugiej połowie maja nowego szczytu trwającej już ponad 20 miesięcy hossy, wyraźnie obniżył loty, cofając się o prawie 8 proc. Nieco lepiej wypada szeroki rynek, WIG od szczytu wszech czasów na poziomie blisko 90 tys. stracił niecałe 7 proc. Na razie mamy więc do czynienia ze stosunkowo płytką korektą. Analitycy mają jednak coraz większe wątpliwości, czy krajowe indeksy będą w stanie szybko wrócić na wzrostową ścieżkę, choć nie zakładają końca hossy.
Wzrost niepewności chłodzi nastroje w Warszawie
Zakończony tydzień przyniósł kontynuację fatalnej passy warszawskiej giełdy, która radziła sobie wyraźnie gorzej na tle większości pozostałych rynków, na których nadal trwa hossa, choć ostatnie dni i tam przyniosły schłodzenie nastrojów. – Trudno znaleźć jedno wytłumaczenie, które mogłoby w sposób jednoznaczny uzasadniać ostatnią relatywną słabość polskich akcji. W jakimś stopniu jest to zapewne kwestia realizacji zysków i przykładania większego dyskonta do akcji z naszego regionu w związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckim w USA. Skokowy wzrost szans na wygraną Donalda Trumpa sprawił, że ponownie powrócił temat Ukrainy, który w ostatnich miesiącach był w pewnym sensie zapomniany przez rynek. To spowodowało wzrost niepewności wokół naszego rynku, co mogłoby tłumaczyć ostatnią słabość i ewakuację inwestorów zagranicznych z naszego rynku – zauważa Patryk Pyka, analityk DI Xelion.
Eksperci zwracają uwagę, że w obliczu wzrostu niepewności część inwestorów postanowiło zrealizować niemałe zyski po wielu miesiącach zwyżek. – Ostatnia ruch indeksu WIG związany jest głównie z realizacją zysków po bardzo dynamicznym rajdzie od października 2023 r. W niewiele ponad pół roku rynek zyskał 30 proc., a w niecałe dwa lata ponad 80 proc. To naturalnie skłania do sprzedaży akcji i realizacji zysków – wskazuje Tomasz Bursa, doradca inwestycyjny i wiceprezes Opti TFI. Jednocześnie dodaje, że na razie wielkość spadków na poziomie około 7 proc. od szczytu notowań wpisuje się w poprzednie ruchy korekcyjne z ostatnich dwóch lat. – W tym okresie mieliśmy cztery takie sytuacje i spadki wynosiły wtedy o 6 do 12 proc. Na razie nie ma powodów do niepokoju, natomiast kluczowym poziomem także ze względów psychologicznych może być dla indeksu WIG pułap 80 tys. pkt, gdzie moim zdaniem będzie przebiegać granica korekty – podkreśla Bursa.
O nowych rekordach na razie trzeba zapomnieć
Zdaniem ekspertów w najbliższych miesiącach realnym scenariuszem jest pogłębienie trwającej korekty, w najlepszym wypadku nasz rynek czeka trend boczny.