Branża apelowała do premiera, aby odstąpić od wydłużenia terminu. W Senacie zgłoszono poprawkę zakładającą ograniczenie przedłużenia niższego limitu do końca czerwca. Została ona przyjęta przez komisję senacką, prawdopodobnie w środę odbędzie się głosowanie nad zmianą. Musiałby ją zaakceptować także Sejm. Jeśli ją odrzuci, branża obawia się dalszego kurczenia się rynku pożyczkowego. W 2020 r. sprzedaż firm z tej branży spadła o około 35 proc., do czego przyczyniło się zmniejszenie podaży (wzrost ryzyka kredytowego, spadek rentowności ze względu na niższe stopy procentowe i obniżenie limitu przychodów pozaodsetkowych, ograniczenia w dostępie do finansowania) i popytu klientów. – Wiele instytucji pożyczkowych swoje strategie działania budowało w przekonaniu, że od marca tego roku obniżony limit wygaśnie. Jeśli jednak będzie on obowiązywał do końca roku, będziemy mieć do czynienia z materializacją wielu czynników, które będą prowadzić do wycofywania się z rynku kolejnych graczy. Działanie poniżej progu rentowności przez dłuższy czas nie jest możliwe bez wsparcia płynnością, a o to dziś niezwykle trudno ze względu na ostrożność inwestorów i problemy na rynku obligacji korporacyjnych – mówi Agnieszka Wachnicka, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego. Dodaje, że dotychczas regulatorzy nie zgodzili się na zaliczanie do kosztów podatkowych strat z niespłacanych pożyczek, a to istotny element kosztów firm pożyczkowych.

Gorsza sytuacja pożyczkodawców może się odbić na klientach. – Próbowaliśmy zwrócić uwagę regulatora na dane informujące o przesunięciu granicy scoringu akceptowalnego w bankach i firmach pożyczkowych. Ta granica przesunęła się wyraźnie w kierunku najlepszych kredytobiorców, co oznacza, że ten klient, którego de facto chce chronić regulator, czyli najbardziej wrażliwy, o niższym poziomie zdolności kredytowej, częściej nie otrzymuje finansowania na legalnym rynku. Badania pokazują, że w takim przypadku jest skłonny poszukiwać finansowania poza rynkiem regulowanym – dodaje Wachnicka.

– Skorzystać mogą więc lombardy. A te nie podlegają żadnemu nadzorowi – dodaje Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP. MR