Rozporządzenie UE w sprawie interwencji w celu rozwiązania problemu wysokich cen energii z października 2022 r. określa zasady wprowadzenia takiego parapodatku i daty jego stosowania.
W Polsce działa on od grudnia 2022 r., ale obejmuje tylko firmy elektroenergetyczne. Jednocześnie podatek ten służy jako źródło dla zasilenia funduszu, z którego wypłacane są środki na rekompensaty spółkom obrotu (czyli tym, które bezpośrednio sprzedają energię, a które mogły ucierpieć w efekcie mrożenia cen prądu). Zgodnie z ustawą o mrożeniu cen mechanizm rekompensat ma obowiązywać do końca roku.
Tymczasem, zgodnie z rozporządzeniem UE, podatek ma obowiązywać do końca czerwca, a rekompensaty w polskim systemie prawnym do końca roku. Ministerstwo Klimatu i Środowiska tłumaczy, że polski mechanizm odpisów obejmuje okres od 1 grudnia 2022 r. do 31 grudnia 2023 r. – Natomiast rozporządzenie UE daje elastyczność co do stosowania mechanizmu, wskazując jedynie, że stosowanie go do 30 czerwca 2023 r. jest obowiązkowe, a po tej dacie prawo UE daje swobodę krajom członkowskim – ta odpowiedź resortu oznacza, że parapodatek może zostać z nami na dłużej, niż wymaga tego Bruksela.
Czytaj więcej
Pierwsze miesiące działania systemu rekompensat za wysokie ceny energii pokazują, że ten działa i nie ma nowych upadłości firm obrotu, ale pojawia się luka finansowa w systemie.
Ten brak jasności negatywnie wpływa na wyceny spółek – nie tylko elektroenergetycznych, ale i innych energetycznych, w tym też Orlenu. – Jeśli chodzi o spółki elektroenergetyczne, to te firmy płacą podatek przede wszystkim od produkcji energii w elektrowniach konwencjonalnych, węglowych. I będą to robić do czasu konsolidacji aktywów węglowych. Później ciężar ten przejmie Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego, która wraz z elektrowniami węglowymi przejmie obowiązek uiszczania tej opłaty – mówi Michał Kozak, analityk Trigon DM.